wtorek, 24 grudnia 2013

Deadwood [serial] (2004-2006) reż. David Milch

   Chociaż nie lubię seriali, to z miłości do westernu postanowiłem zrobić wyjątek dla Deadwood. Szczęśliwie wszystkie 3 sezony dostępne są online (i jest ich tylko 3), bo jakbym miał je kołować w inny sposób to by mnie chyba... to bym się zdenerwował. Jak na razie obejrzałem jeden odcinek, ale po godzinny m seansie mam już chyba o czym opowiadać.

   Pierwszym na co zwróciłem uwagę był duży realizm przedstawionego świata, twórcy zadbali o najdrobniejsze szczegóły bez upiększania. Mamy tu obraz biedy i nijakości, a panujący nastrój jest raczej ponury. Co ciekawe nie brakuje brutalnych scen, ale nie robią one żadnego wrażenia, w każdym razie ja byłem bardzo zdziwiony swoim brakiem reakcji na powieszenie kowboja czy znalezienie rozczłonkowanej rodziny. Zaciekawił mnie za to obraz miasteczka poza prawem, do którego zjeżdżają się handlarze, poszukiwacze złota, bogaci obywatele innych stanów, ale i zwykłe łajzy. Prawdziwie wybuchowa mieszanka z wisząca w oddali groźbą grasujących za miastem Indian.

   I niby wszystko fajnie, pięknie, ale jakoś po pierwszym odcinku nie czuję się wciągnięty. Mimo to będę oglądał dalej i co jakiś czas zdawał relację z wrażeń. W moim odczuciu jak na pierwszy odcinek poznajemy zbyt wielu bohaterów i trochę ciężko to ogarnąć. Druga rzecz, że godzina to za długo, sam nieraz miałem niedosyt po dwudziesto czy trzydziestominutowych odcinkach seriali, które lubiłem, ale godzina to przesada.



   A przy okazji, wesołych Świąt kowboje! ;)


Tutaj recenzja po skończonym pierwszym sezonie.





2 komentarze:

  1. Pierwszy odcinek zaintrygował mnie na tyle, że obejrzałem kolejne, jednak na końcu sezonu 1 zabrakło jakiegoś zwrotu akcji, przez co nadal nie obejrzałem sezonu 2 i 3. Ale to i tak świetny serial, liczy się w nim właśnie realizm a nie zaskakujące zwroty akcji, dlatego serial sprawia czasem wrażenie przewidywalnego. Postacie są interesujące, aktorzy znakomici (szczególnie Ian McShane), scenariusz bardzo rozsądnie rozpisany, a tytułowe miasteczko wygląda depresyjnie i odpychająco - to wszystko składa się na bardzo prawdziwy obraz Dzikiego Zachodu, to raczej antywestern, a nie klasyczna opowieść o walce dobra ze złem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do Iana McShane'a to spodobał mi się on najbardziej - taka szara eminencja :D Od razu widać, że to on będzie w dużej mierze nadawał ton całej opowieści.

    Jak zdążyłem się zorientować to twórcy zadbali też o zgodność z faktami historycznymi, więc nie spodziewam się żadnych wynalazków, ani postaci z przyszłości. Duży plus.

    OdpowiedzUsuń