piątek, 23 października 2015

Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie (A Million Ways to Die in the West) 2014 reż. Seth MacFarlane


   Pijesz, lenisz się, zajmujesz się głupotami, a potem budzisz się z ręką w nocniku. Rozgrzebana recka Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie czekała na mnie miesiąc. Ma to niewątpliwie swoje wady, na przykład zapomniałem już większości filmu, ale skoro zapomniałem to pewnie był kijowy, więc po sprawie. Ale nie... ja często zapominam treści filmów nawet jeśli bardzo mi się podobają. Heh, zacząłem trochę bełkotać, więc czas wrócić na właściwe tory. Wytężam pamięć... i... i...

   Już mam!

   Charlize Theron. O tak, to całkiem miłe pierwsze skojarzenie.Początkowo wizualne, ale już po chwili uświadamiam sobie, ze dziewczyna dała też świetny popis aktorskiego rzemiosła. A zresztą, kobiece postacie nieczęsto pojawiają się w westernach, a takie z dopiskiem "fajne" to już prawdziwa rzadkość. Charlize się to udało. Pełna seksapilu i charyzmy rewelacyjnie odegrała postać Anny, zbiegłej dziewczyny znanego bandyty, babki z jajami, która świetnie posługuje się rewolwerami i ciętym językiem. Z drugiej strony potrafi być też delikatna, kobieca i czarująca. No aż mógłbym się w niej zakochać :D

A Million Ways to Die in the West 2014 Seth MacFarlane charlize theron

   Ok, przyhamuj Szyszek ogierze, bo to ma być recenzja filmu, a nie laurka dla Charlize. Przecież prócz niej byli w filmie też inni. Choćby ten, no... główny bohater. Ciut dziwny i ofermowaty typek, który pasuje do Dzikiego Zachodu jak ja do organizacji pomagającej uchodźcom. Koleś nie chleje, nie pije, nie urządza awantur, a nie jest pastorem, kowalem, czy innym typowym dla westernu kolesiem-tłem. I tak w ogóle to nikt go nie lubi, a on nienawidzi miejsca, w którym żyje. Pozostają mu książki i mądre gadanie.

   Swoją drogą trudno się dziwić jego awersji do krainy westernu, bo Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie to film z celowymi przegięciami, ludzie tu faktycznie co chwilę giną (w zasadzie tylko po to, by udowodnić tezę głównego bohatera). No niby spoko, tak sobie to twórcy wymyślili, ale ja myślę, że bez tych oderwanych od rzeczywistości wstawek byłoby lepiej, bo otrzymalibyśmy zwykły, lekki western komediowy.

A Million Ways to Die in the West 2014 Seth MacFarlane charlize theron

   Usilnie próbuję przypomnieć sobie coś jeszcze, ale nic, zero, nul, dupa, pust... zaraz, zaraz... dupa? A było coś...

   Nie, nie! Moje myśli znowu wędrują ku Charlize, a tak być nie może. To przecież poważny blog westernowy, a nie jakaś kapliczka adoracyjna.

   No to było coś dalej o tym jak to bohater zmienia się "od zera do bohatera", po drodze pojawiają się oczywiście były chłopak Charlize i jego banda, a także zarysowuje się love story. Wszystko to całkiem fajnie opowiedziane, także seans tego filmu, choć dupy nie urywa to daje sporo frajdy. I w tym miejscu skończymy, bo nie mam już siły lać wody. Jak już obejrzycie Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie to podzielcie się wrażeniami, bo chętnie dowiem się czy o czymś ważnym nie zapomniałem.


A Million Ways to Die in the West 2014 Seth MacFarlane

czwartek, 15 października 2015

Rio Bravo (1959) reż. Howard Hawks

   Western legenda z równie legendarną obsadą i reżyserem. Czemu pojawia się u mnie tak późno? Myślicie, że dopiero teraz go zobaczyłem? O nie :) Był to jeden z pierwszych przedstawicieli gatunku, który zobaczyłem po tym jak zacząłem się nim interesować. Blog pojawił się dopiero później.
   No i mamy w końcu tę perłę, zarówno grający w niej aktorzy jak i jej twórcy zjedli zęby na kultowych hollywoodzkich filmach i to jeszcze w czasach, gdy przymiotnik "hollywoodzki" nie miał pejoratywnego znaczenia.

Rio Bravo 1959 John Wayne

   Rio Bravo to dumny przedstawiciel klasycznych westernów, który pojawił się na chwilę przed ich śmiercią. Trzeba przyznać, że to piękny finał, a sam film chociaż trzyma się konwencji to tchnie świeżością omijając najchętniej powielane i najprostsze schematy końskich oper.

   Chance, Dude czy Stumpy to ciągle bezsprzecznie pozytywni bohaterowie, ale daleko im do cnótek niewydymek pokroju Shane'a z Jeźdźca znikąd. Mają swoje wady, ale nie brak im jaj. Jak na "tych dobrych" są autentyczni i zwyczajnie dają się lubić. Czarne charaktery to również ludzie z krwi i kości, prawdziwi degeneraci, a nie wydmuszki powołane do życia ze scenariusza bez polotu.

Rio Bravo 1959 Dean Martin

   Fabuła jest prosta, ale za to ładnie przyozdobiona. Bo oto lokalny bandzior zabija człowieka za co trafia do pierdla. Kumple i rodzina zamierzają go odbić, a stróże prawa osamotnieni w obliczu przeważających sił wroga konsolidują siły. No i pięknie, to dobry punkt wyjścia, z którego można wyprowadzić dalszą narrację na trzy sposoby: 
1. czyniąc ją równie ciekawą co pożar osiedlowego śmietnika,
2. dając krwawą, okraszoną wybuchami rąbankę będącą starciem dwóch cwaniaków,
3. opowiadając po prostu ciekawą historię z polotem.

   Na opcję numer dwa było jeszcze za wcześnie, a jedynki szczęśliwie udało się uniknąć.

Rio Bravo 1959 Dean Martin

   Hawks wystawił do gry bardzo nierówne siły. Drużynę dobrych reprezentuje szeryf Chance, prawdziwy motherfucker będący uosobieniem wszystkiego co najlepsze na Dzikim Zachodzie. Przyłącza się do niego Dude, niegdyś jego zastępca i kozak podobnego kalibru, obecnie miejscowy lump. Właściwy skład zamyka stary i kulawy, lecz odważny i lojalny Stumpy.

   Jeszcze nie przedstawiłem czarnych charakterów, ale chyba czujecie już, że będą oni mieli miażdżącą przewagę. Dlatego też scenarzyści dorzucili naszym stróżom porządku dodatkowe wsparcie w postaci wędrownej oszustki (ma ona akurat podwójną wartość, bo dodatkowo nakręca wątek miłosny), właściciela hotelu Meksykańca kurdupla i w odwodach pewnego siebie, narwanego młodziaka.

Rio Bravo 1959 John Wayne Ricky Nelson

   No dobra, a przeciwnicy? Około dwudziestu obytych z bronią i bezwzględnych zakapiorów pod dowództwem bogatego Burdette'a, brata zatrzymanego.

   Pytanie więc jakim cudem te łotry nie rozgromią przeciwników z marszu? Można się karmić mrzonkami, że wobec resztek respektu wobec prawa, ale odpowiedź jest bardziej prozaiczna - Chance traktuje zatrzymanego, o którego toczy się cała draka, nie tylko jak aresztanta, ale i zakładnika. Podejmuje narzucone zasady gry, ale i sam je modyfikuje.

Rio Bravo 1959 Ricky Nelson John Wayne Claude Akins Walter Brennan

   Tym samym zabawa wchodzi na wyższy poziom, czyniąc rozwiązanie siłowe ostatecznością, a nam widzom dając coś więcej niż garść strzelanin i pościgów. A żeby było jeszcze ciekawiej to pozytywni bohaterowie mają jeszcze więcej problemów (jakby bandy zbirów było mało), bo w przeciwieństwie do Burdette'a i jego ludzi nie są wystarczająco zintegrowani i brakuje im wiary w siebie nawzajem.


   Nie dziwię się, że Rio Bravo jest tak wysoko oceniane. Obok Siedmiu wspaniałych to film, który godnie i zasłużenie zajmuje miejsce w panteonie westernów (szczególnie tych klasycznych).

Rio Bravo 1959 John Wayne Dean Martin Ricky Nelson