tag:blogger.com,1999:blog-42582337625851250242024-03-19T12:18:52.777-07:00Przemierzając Dziki ZachódPan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.comBlogger120125tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-74366738574896448062016-05-22T06:16:00.000-07:002016-05-22T06:16:32.479-07:00Twarzą w twarz (Faccia a faccia) 1967 reż. Sergio Sollima<div style="text-align: justify;">
Odkrywania klasyków (spaghetti) westernu na nowo, ciąg dalszy. Po fantastycznej <i>Kuli dla generała</i> kolejny nieprzeciętny przedstawiciel gatunku: <i><b>Twarzą w twarz</b></i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film opowiada o nauczycielu z Północy Bradzie Fletcherze, który udaje się na Południe ze względu na suchszy klimat służący jego zdrowiu. Na miejscu profesor z własnej winy, a bardziej głupoty staje się zakładnikiem bandyty Solomona "Beauregarda" Benneta, a z czasem, na skutek splotu rozmaitych zdarzeń, towarzyszem jego wędrówki. Profesor to prawdziwy humanista, człowiek inteligentny i oczytany, kierujący się moralnością, która każe mu pomagać nawet swoim oprawcom, takim jak Bennet. Inna sprawa, że Fletcher zupełnie nie przystosowany do warunków życia na Dzikim Zachodzie staje się w pewien sposób uzależniony od Beau. Ten z kolei to prymityw, aczkolwiek osoba zaradna i swobodnie odnajdująca się w świecie bezprawia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Związani ze sobą przez jakiś czas, gdy Bennet jest ranny, nawiązują cienką nić sympatii, jednocześnie budząc u siebie wzajemną fascynację. Beau nie lekceważy mądrości Fletchera, chociaż często go nie rozumie lub nie chce się z nim zgodzić. Brad za to wiedziony ciekawością nie może się oprzeć poznawaniu i smakowaniu tego zupełnie nowego świata. I choć zupełnie tu nie pasuje, ani sobie nie radzi to na przekór próbuje coraz to nowych rzeczy jak choćby strzelania z pistoletu co budzi w nim pewne skłonności do posiadania siły, z których do tej pory nie zdawał sobie sprawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-GXhsSUpr_E0/V0Fyasixn7I/AAAAAAAAHNg/as2itq-R8ZIP1KxxGijbyYdK2CozT43tQCLcB/s1600/twarz%25C4%2585%2Bw%2Btwarz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="128" src="https://4.bp.blogspot.com/-GXhsSUpr_E0/V0Fyasixn7I/AAAAAAAAHNg/as2itq-R8ZIP1KxxGijbyYdK2CozT43tQCLcB/s320/twarz%25C4%2585%2Bw%2Btwarz.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ta początkowa fascynacja profesora dzikim i wolnym życiem Benneta, nie od razu go zmienia. Długo jeszcze pozostaje naiwnym, miłosiernym mięczakiem, a nieświadomy zagrożenia Beau pokazuje mu coraz to nowe możliwości. Najciekawsza jest faza, w której mężczyźni zaczynają się wymieniać wyznawanymi przez siebie wartościami, porzucając swoje dawne przekonania na rzecz tych wyznawanych przez towarzysza. W przypadku Beau są to drobne, kosmetyczne zmiany, zaczyna bardziej kierować się rozumem niż intuicją i nieco łagodnieje. Za to Fletcher czerpie pełnymi garściami ze świeżych wzorców, dając upust żądzy posiadania władzy i stosowania przemocy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Twarzą w twarz</b></i> to jednak nie tylko film psychologiczny pokazujący jak mogą zmieniać się ludzie, czy też jak rodzą się potwory. To też kawał świetnego spagwestu w klasycznym rozumieniu. Na naszych oczach Beau odtwarza swoją bandę, napada na pociągi i banki, mierzy się z przeciwnikami. A wrogów mu nie brakuje, zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych, bo oto Brad przechwytuje powoli jego władzę, na ogonie siedzi człowiek Pinkertona, a lokalne władze szykują się do ostatecznej rozprawy z jego Dziką Hordą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-hjX-deQtBuI/V0FySQnoOrI/AAAAAAAAHNc/1taI5V8FDnI1Jf6T2zDS5AIOmN0svDcDACLcB/s1600/twarz%25C4%2585%2Bw%2Btwarz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://3.bp.blogspot.com/-hjX-deQtBuI/V0FySQnoOrI/AAAAAAAAHNc/1taI5V8FDnI1Jf6T2zDS5AIOmN0svDcDACLcB/s320/twarz%25C4%2585%2Bw%2Btwarz.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak na karuzeli co chwilę zmienia się układ sił. Fletcher okazuje się poważnym wsparciem dla bandy Benneta, planując skoki będące zbyt skomplikowanymi do zorganizowania dla prostych bandytów. Jednocześnie zyskuje sobie w grupie coraz wyższą pozycję, nie tylko dzięki wiedzy, ale i okazywanej coraz częściej brutalności i bezwzględności. Punktem kulminacyjnym, po którym staje na drodze bez powrotu staje się gwałt na jednej z kobiet zamieszkujących osadę bandytów i walka z jej ukochanym. Udowodniwszy, że jest w stanie zabijać, Fletcher staje się pełnoprawnym członkiem grupy, a wkrótce szaleńcem o dyktatorskich zapędach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tak tym co początkowo oczarowało go w tej osadzie była prostota i autentyczność, a także wolność, z której korzystają mieszkańcy. Ci sami, których wkrótce zamienia w niewolników i prywatną armię. Sekwencja ukazująca początkowo ich sielankowe życie jest naprawdę długa, dając chwilę wytchnienia po niedawnych trudach wędrówki i jednocześnie będąc jaskrawym kontrastem do tego co za chwilę ma nastąpić. I chociaż im bliżej końca tym bardziej Sollima się zagalopowuje to nie jest to wadą. Dla widzów żądnych krwi i strzelanin koniec <i><b>Twarzą w twarz</b></i> to prawdziwa gratka, zaś dla tych bardziej zainteresowanych psychologicznym aspektem produkcji finał również daje ciekawe podsumowanie przemiany jaką przeszli Brad i Beau.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Ln7vQLPcUUM/V0FyKiJ1OEI/AAAAAAAAHNY/NEM0n32DISUchymYDZlGs6LeKTmK9FIRQCLcB/s1600/twarz%25C4%2585%2Bw%2Btwarz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://1.bp.blogspot.com/-Ln7vQLPcUUM/V0FyKiJ1OEI/AAAAAAAAHNY/NEM0n32DISUchymYDZlGs6LeKTmK9FIRQCLcB/s320/twarz%25C4%2585%2Bw%2Btwarz.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie da się jednak ukryć, że <b><i>Faccia a faccia</i></b> to wielka pochwała wykształcenia. Historia Fletcher dowodzi, że mając wiedzę można zyskać siłę i sięgnąć po władzę. Losy bohaterów różnie się plotą. Zmieniają oni fronty, a nawet są w stanie poświęcać życie bliskich, czy też niewinnych w imię osiągnięcia założonego celu. Tak że pod koniec zaciera się granica między dobrymi, a złymi. Zostają tylko silniejsi mordujący słabszych i tylko nieliczni w chwili próby są w stanie się opamiętać i stanąć po właściwej stronie. Choćby tylko na moment.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ONWmJd5uBQQ/V0FylRwu8NI/AAAAAAAAHNk/v5u3tk6B_MYQM6Af0cJ7cUFXopPMwIMLQCLcB/s1600/Faccia%2Ba%2Bfaccia%2B1967.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-ONWmJd5uBQQ/V0FylRwu8NI/AAAAAAAAHNk/v5u3tk6B_MYQM6Af0cJ7cUFXopPMwIMLQCLcB/s640/Faccia%2Ba%2Bfaccia%2B1967.jpg" width="458" /></a></div>
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-33056695630482950452016-05-10T03:40:00.000-07:002016-05-10T03:40:02.785-07:00Kula dla generała aka Gringo (Quién sabe?) 1966 reż. Damiano Damiani<div style="text-align: justify;">
Wiele westernowych tytułów jeszcze przede mną, ale chwilowo zdecydowałem się przypomnieć sobie te już kiedyś obejrzane. Robię to oczywiście dla przyjemności, ale nie tylko, gdyż kilka lat temu gówno się znałem na westernach, więc i w pełni nie mogłem ani zrozumieć, ani nacieszyć się tymi dziełami. Myślę, że teraz kiedy już przemierzyłem kawałek Dzikiego Zachodu seanse te staną się bardziej owocne. Nie przypadkiem pierwszym spośród wybranych jest <i><b>Kula dla generała</b></i>, film tak zajebisty, że w przeciwieństwie do wielu innych na długo zapadł mi w pamięć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-AJ60Pw7_XkU/VzG2t1IhZ4I/AAAAAAAAHKQ/hO0ha-TB2bsc6_3PKVIXfEZtDQ6Uwx3rgCLcB/s1600/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="135" src="https://3.bp.blogspot.com/-AJ60Pw7_XkU/VzG2t1IhZ4I/AAAAAAAAHKQ/hO0ha-TB2bsc6_3PKVIXfEZtDQ6Uwx3rgCLcB/s320/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim zaznaczyć trzeba, że to western zapatowski, jeden z tych, których akcja rozgrywa się najpóźniej, bo wbrew klasycznej konwencji już w wieku XX, a konkretnie w czasie rewolucji meksykańskiej 1910-1917. Bohaterem jest młody Amerykanin (Lou Castel), którego pociąg zostaje zaatakowany przez bandytów. W czasie krwawej strzelaniny gringo z niewyjaśnionych powodów pomaga napastnikom zwyciężyć, a potem wmówiwszy im, że sam jest ofiarą meksykańskiego reżimu, przyłącza się do bandy, która jak się okazuje grasuje po okolicy zdobywając broń dla rewolucyjnych oddziałów generała Eliasa (Jaime Fernández).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Kula dla generała</b></i> prócz czystej rozrywki w postaci strzelanin i awantur obrazuje widzowi również mechanizm działania rewolucji. Bandyci których losy śledzimy, na każdym kroku podkreślają, że walczą "dla ludu" przeciwko reżimowi, kiedy jednak po potyczkach z wojskiem biorą jeńców to chwilę potem ich rozstrzeliwują, a przecież szeregowcy to prości ludzie wywodzący się właśnie z "tego ludu", dla którego walczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-71HfmHl8Ap0/VzG2f_8BLYI/AAAAAAAAHKc/UgHOqADUk_MNhRitAiBrGXdtWK092AudwCKgB/s1600/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="145" src="https://4.bp.blogspot.com/-71HfmHl8Ap0/VzG2f_8BLYI/AAAAAAAAHKc/UgHOqADUk_MNhRitAiBrGXdtWK092AudwCKgB/s200/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zresztą szybko okazuje się, że broń, którą zdobywają dla bojowników generała Eliasa, ma im być w rzeczywistości sprzedana, a nie ofiarowana. Jedynie nieco pomylony El Santo (Klaus Kinski), brat herszta El Chuncho (Gian Maria Volontè), wierzy, że razem z towarzyszami walczy w imię idei, a oni skutecznie ukrywają przed nim prawdę. Jest to smutny dowód na to, że tylko szaleńcy mogą wierzyć w słuszność krwawych czynów w imię rewolucji. W całej tej zbieraninie jedynie Amerykanin nazwany przez nich Nino nie ukrywa, że zależy mu głównie na pieniądzach. Jest przy tym bezwzględny i cyniczny, lecz w bardziej chłodny sposób, co różni go od nieco prymitywnych i porywczych Meksykanów, a jednocześnie przyczynia się do zwiększenia efektywności ich działań. I mimo iż zupełnie do nich nie pasuje, odróżniając się młodzieńczą, niewinną twarzą, eleganckim ubiorem i dość sztywnym zachowaniem, to wkrótce staje się drugim po szefie, a nawet jest w stanie tak manipulować bandą, by robiła to czego on chce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-2W6NwkLMsBo/VzG2N4Ktd7I/AAAAAAAAHKA/RU_Kg9pjNqwupxKCWXtsRYd5i8DQSjQuACLcB/s1600/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="135" src="https://4.bp.blogspot.com/-2W6NwkLMsBo/VzG2N4Ktd7I/AAAAAAAAHKA/RU_Kg9pjNqwupxKCWXtsRYd5i8DQSjQuACLcB/s320/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Kula dla generała</b></i> to nie tylko obraz rewolucji (przy czym nie należy na to patrzeć pod kątem historycznym, bo nie spotkamy tu ani historycznych postaci, ani autentycznych wydarzeń) i westernowa awantura. To też ciekawe spojrzenie na relacje międzyludzkie, szczególnie stosunki meksykańsko-amerykańskie. Nino gardzi nimi na każdym kroku, czy to wpychając się przed kolejkę po bilet na stacji, czy też pytany o to jak mu się podoba Meksyk udziela otwarcie niepochlebnej odpowiedzi. Sami zaś Meksykanie zdają się potwierdzać słuszność jego postawy, bo choćby we wspomnianej wyżej kolejce nie sprzeciwiają się, ograniczając jedynie do cichego pomruku niezadowolenia. Nawet sam Chuncho liczy się z jego zdaniem, a w krytycznym momencie poświęca życie starego kompana właśnie dla niego, choć w zasadzie ledwo go poznał. Przy okazji uwydatniają się ciekawe cechy charaktery Chuncho: jest szczery, ufny i chce cieszyć się z życia czym nadrabia trochę swój prymitywizm, stając się jednocześnie najbarwniejszą i najsympatyczniejszą postacią w bandzie, a także kompletnym przeciwieństwem Nino.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Pas-k_lgOCk/VzG1921kLEI/AAAAAAAAHKM/pskgKx0DKKcKhuiOFWpmt9wzkGehORTYACKgB/s1600/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="233" src="https://4.bp.blogspot.com/-Pas-k_lgOCk/VzG1921kLEI/AAAAAAAAHKM/pskgKx0DKKcKhuiOFWpmt9wzkGehORTYACKgB/s320/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obraz większości mieszkańców tego kraju nie jest zbyt zachęcający. To w większości prości chłopi, którymi można manipulować wedle uznania, wspomniani bandyci kierujący się bardzo elastyczną moralnością i garstka cywilizowanych ludzi, których spotkać można w miastach lub pojedyncze osoby na prowincji jak choćby ziemianin z żoną, którzy mimo iż nie wyrządzili nikomu krzywdy stają się ofiarami rewolucji rozgoryczonego motłochu, ale dopiero wraz z nadejściem bandy Chuncha, gdyż wieśniacy sami nie mają wystarczająco odwagi. Triumf nie trwa zresztą długo, bo wkrótce sami stają się ofiarami masakry urządzonej przez wojska rządowe. I tak się to szaleństwo kręci bez końca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-JtS72EKOhBw/VzG1wxv8W-I/AAAAAAAAHJ4/4p2oVfEfnvkJmFRqrusVOJLJrlMTkaOUgCLcB/s1600/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="136" src="https://4.bp.blogspot.com/-JtS72EKOhBw/VzG1wxv8W-I/AAAAAAAAHJ4/4p2oVfEfnvkJmFRqrusVOJLJrlMTkaOUgCLcB/s320/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Uff, troszkę się rozpisałem, bo faktycznie <i><b>Gringo</b></i> (pod takim tytułem też można ten film spotkać) to jeden z lepszych spaghetti westernów jakie dane mi było zobaczyć. Prócz niesamowitej głębi na pochwałę zasługuje też to co widać na pierwszy rzut oka, a mianowicie scenografie, kostiumy, rekwizyty. Nie ma tu może wielkiego rozmachu, jak przy wysadzaniu mostu w <i>Dobrym, złym i brzydkim</i>, ale dostajemy całkiem przyzwoitą scenę napadu na pociąg, niezłe zajęcie fortu z fajerwerkami czy strzelaninę z CKM-em. I o ile CKM stanowi istotny element układanki wiodący bohaterów do celu, to już scena przejażdżki samochodem, gdzie bandyci dają upust swemu zachwytowi tym cudem techniki, nie posuwa akcji do przodu, ale uwypukla ich cywilizacyjne zacofanie. Co obok kultu jakim otaczają CKM jest całkiem ciekawym zjawiskiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-D6KXE3Y1G_o/VzG258XzXvI/AAAAAAAAHKY/QRBvtSmgfwsYrTNGIKI93hmnWbraT34ZwCLcB/s1600/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-D6KXE3Y1G_o/VzG258XzXvI/AAAAAAAAHKY/QRBvtSmgfwsYrTNGIKI93hmnWbraT34ZwCLcB/s1600/kula%2Bdla%2Bgenera%25C5%2582a.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-72195641442684096962016-05-07T05:17:00.000-07:002016-05-07T05:17:52.895-07:00Una Nuvola di polvere... un grido di morte... arriva Sartana (1970) reż. Giuliano Carnimeo<div style="text-align: justify;">
Sartana jest oszczędny w słowach, lecz nie jest milczkiem, ma poczucie humoru, chociaż sprowadza się ono do lekkich uśmieszków i złośliwych docinków. To bohater, któremu wszystko się udaje. Jest naprawdę nieprzeciętny i jak na takiego bohatera przystało nie musi torować sobie drogi do celu pięściami i kulami z rewolweru (choć jak trzeba to i z tym nie ma problemów). Upodabnia go to do Bezimiennego z trylogii dolarowej, ale Sartana jest o wiele zdolniejszy. Tym samym jego intryga dążąca do skłócenia i zmylenia licznych przeciwników ma o wiele większy rozmach, ale co ciekawe jej realizacja przychodzi mu nadzwyczaj łatwo. Drugim tak zdolnym spagwestowym sukinkotem jak pamiętam był Sabata, ale on korzystał z pomocy dwóch sojuszników, podczas gdy Sartana rozgrywa wszystko na własną rękę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-beyLZ3PWtGc/Vy29ncZ1D6I/AAAAAAAAHI8/IsZsnm2ZUzMaMVxmwlr3EndW1g9XSV8TACLcB/s1600/Una%2BNuvola%2Bdi%2Bpolvere...%2Bun%2Bgrido%2Bdi%2Bmorte...%2Barriva%2BSartana.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="236" src="https://4.bp.blogspot.com/-beyLZ3PWtGc/Vy29ncZ1D6I/AAAAAAAAHI8/IsZsnm2ZUzMaMVxmwlr3EndW1g9XSV8TACLcB/s320/Una%2BNuvola%2Bdi%2Bpolvere...%2Bun%2Bgrido%2Bdi%2Bmorte...%2Barriva%2BSartana.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna z jajem, bo postanowiwszy zawalczyć o dwa i pół miliona dolarów oddaje się do więzienia tylko po to, by spotkać się z przesiadującym tam znajomym i wyrwać go zza krat. Robi przy tym rozpierduchę jak sto pięćdziesiąt wodząc wszystkich za nos. Różne już rzeczy widziałem w spaghetti westernach, ale taki początek daje całkiem niezłego kopa na resztę filmu, przy czym akcja dalej nie zwalnia, a przyspiesza i zatacza coraz szersze kręgi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podstęp głównego bohatera jest na tyle rozbudowany, że stara się on skłócić ze sobą szeryfa, wdowę po jego bracie, właściciela kasyna, przybyłych po łup zbirów i szefa lokalnej bandy. Jednocześnie spotykając się z nimi i napuszczając na siebie zbiera od każdego potrzebne mu do rozwiązania zagadki informacje, samemu wydzielając jedynie odpowiednio wyselekcjonowane strzępy wiadomości. Nie zważa na niebezpieczeństwa związane z każdą z takich wizyt, ba, jest na tyle bezczelny, że każdemu mówi, iż jest teraz ich partnerem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-fwEPK5IYhcM/Vy3B5uVx_AI/AAAAAAAAHJY/1ZLeBDXbm8wXuJKpX-dZEAdD-4GZFnmDACLcB/s1600/Una%2BNuvola%2Bdi%2Bpolvere...%2Bun%2Bgrido%2Bdi%2Bmorte...%2Barriva%2BSartana.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://1.bp.blogspot.com/-fwEPK5IYhcM/Vy3B5uVx_AI/AAAAAAAAHJY/1ZLeBDXbm8wXuJKpX-dZEAdD-4GZFnmDACLcB/s320/Una%2BNuvola%2Bdi%2Bpolvere...%2Bun%2Bgrido%2Bdi%2Bmorte...%2Barriva%2BSartana.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak na rewolwerowca z wyższej półki przystało Sartana ma swoje znaki rozpoznawcze. Po pierwsze elegancki ubiór, sugerujący raczej, że jest szanowanym obywatelem czy przedsiębiorcą niż awanturnikiem prowadzącym krwawą grę o wielkie pieniądze. Po drugie i najważniejsze, tak jak <a href="http://westerny.blogspot.com/2013/12/django-1966-rez-sergio-corbucci.html">Django</a> miał swoją trumnę, a Banjo w <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/09/sabata-1969-rez-gianfranco-parolini.html">Sabacie</a></i> swoje, no właśnie banjo, tak Sartana ma organy. Takie jak w kościele.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jego przeciwnicy nie są już tak barwni. To klasyczni, lepiej sytuowani, lecz chciwi mieszkańcy miasteczka, napływowa hołota jakiej pełno się kręci po Dzikim Zachodzie, czy niepozorna, ale nieustępująca wyżej wspomnianym kobieta. Wyróżnia się tylko jeden. Samozwańczy generał Monk. Świr napieprzający biczem kogo popadnie za byle przewinienie, albo tylko za to, że akurat nawinął mu się pod rękę. Przypomina trochę takiego klasycznego spaghetti westernowego szefa bandyty, ale jest o wiele ciekawszą postacią niż tacy zazwyczaj bywają.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-qL6LNm9sii4/Vy2-419btZI/AAAAAAAAHJI/ib4ooTvhp2UgW_WgXzhs1isw0_tJEnTPwCLcB/s1600/Una%2BNuvola%2Bdi%2Bpolvere...%2Bun%2Bgrido%2Bdi%2Bmorte...%2Barriva%2BSartana.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-qL6LNm9sii4/Vy2-419btZI/AAAAAAAAHJI/ib4ooTvhp2UgW_WgXzhs1isw0_tJEnTPwCLcB/s640/Una%2BNuvola%2Bdi%2Bpolvere...%2Bun%2Bgrido%2Bdi%2Bmorte...%2Barriva%2BSartana.jpg" width="452" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-40314256823081853072016-04-24T11:30:00.000-07:002016-04-24T11:30:09.828-07:00Slow West (2015) reż. John Maclean<div style="text-align: justify;">
Coś nawet sporo ostatnio westernów, które odzierają Dziki Zachód z całej jego romantycznej otoczki. Dopiero co była <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/08/escorta-homesman-2014-rez-tommy-lee.html">Eskorta</a></i> Tommy Lee Jonesa, gdzie bohaterowie przemierzali surowe i bezkresne zachodnie terytoria spotykając się po drodze jedynie z przemocą, biedą i marazmem. Obraz daleki od tego czym przez dekady karmiły nas westerny. A to cały czas historie ludzi, którzy jechali tam w poszukiwaniu lepszego życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-l2EYd5CfdIw/Vx0JN5f1wpI/AAAAAAAAHEg/bbsODddPeUYs1Jq0VJ3DTOsfdk0w6-B2gCLcB/s1600/slow%2Bwest.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="140" src="https://1.bp.blogspot.com/-l2EYd5CfdIw/Vx0JN5f1wpI/AAAAAAAAHEg/bbsODddPeUYs1Jq0VJ3DTOsfdk0w6-B2gCLcB/s200/slow%2Bwest.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie inaczej jest w <b><i>Slow West</i></b>, główny bohater wyjechawszy ze Szkocji w pogoni za ukochaną przemierza zupełnie inny świat, niemal dziewicze tereny, na których ze świecą by szukać w miarę cywilizowanych ludzi. Po drodze spotyka spalone wioski Indian, których zrezygnowane i bezsilne kobiety uchodzą z dziećmi, podczas gdy biali łowcy urządzają po lasach polowania na ich mężczyzn. To już nie ci czerwonoskórzy wojownicy, którzy dawniej byli postrachem kolonistów, a później Amerykanów. W tych czasach, a mamy rok 1870, wielu pogodziło się już z losem i żyją w rezerwatach, a inni starają się jeszcze zachować wolność, choć ich dni zostały już policzone.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-MxRfmA3FnrE/Vx0Jh8VeyeI/AAAAAAAAHEk/YTLEhfr0U28XCBp-9NHWzBCS_YCE1EPUQCLcB/s1600/slow%2Bwest.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="162" src="https://2.bp.blogspot.com/-MxRfmA3FnrE/Vx0Jh8VeyeI/AAAAAAAAHEk/YTLEhfr0U28XCBp-9NHWzBCS_YCE1EPUQCLcB/s320/slow%2Bwest.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Indianie to nie jedyny smutny obrazek tej pięknej, lecz surowej krainy. Zdarzają się też złodzieje, którzy kradną z głodu, biedy, braku innych możliwości. Niektórzy zostawiają swoje ofiary przy życiu, inni choć wbrew sobie gotowi są zabić, a są i tacy, dla których ludzkie życie nic nie znaczy. Także mimo iż ciężko kogokolwiek spotkać na tym odludziu to i tak lepiej unikać obcych. Nawet jeśli, jak nasz nastoletni bohater, ma się doświadczonego przewodnika. Po drodze prócz niebezpiecznych zdarzają się też zwyczajnie dziwne postaci, jak choćby trzech Murzynów śpiewających na totalnym zadupiu o miłości. Wybijając na bębnach afrykańskie rytmy zupełnie nie pasują do tego miejsca. Podobnie zresztą jak biali.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-yY18xdfvtp0/Vx0JzpXbbdI/AAAAAAAAHEo/5eUe57-_bFE7N7MNHdbdkF_tY8PIrnxwQCLcB/s1600/slow%2Bwest.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="193" src="https://2.bp.blogspot.com/-yY18xdfvtp0/Vx0JzpXbbdI/AAAAAAAAHEo/5eUe57-_bFE7N7MNHdbdkF_tY8PIrnxwQCLcB/s320/slow%2Bwest.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tytuł <b><i>Slow West</i></b> może nieco mylić, co prawda akcja nie pędzi tutaj na łeb, na szyję, a niektóre sceny trwają naprawdę długo, ale fabuła zapewnia odpowiednio dużo zwrotów akcji i dramatycznych momentów. My zaś nie bombardowani ciągłymi strzelaninami i pościgami mamy szansę wczuć się w sytuacje bohaterów, którym przychodzi mierzyć się z siłami przyrody i nieprzyjaznych ludzi. No i oczywiście możemy rozkoszować się krajobrazami, pięknymi i jak widać na pierwszy rzut oka nieprzypadkowymi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Duet głównych bohaterów to pewna zagadka. Młody Jay Cavendish jest tak mocno nieogarnięty i naiwny, że aż uroczy. Jednocześnie cała ta draka ze ściganiem ukochanej przez ocean i obcy kontynent skłania do pytania czy ten dzieciak jest aż tak głupi, czy to może aby ostatni wielki romantyk na kuli ziemskiej. A choć wydaje się to niemożliwe to jego przewodnik Silas Selleck stanowi jeszcze większą zagwozdkę. Niejasnym jest skąd się wziął u boku młodzieńca, a jeszcze bardziej czemu tak ochoczo mu pomaga, wykraczając momentami poza rolę przewodnika, a zbliżając się bardziej do ojca. Ta podróż to dla niego zdecydowanie coś więcej niż pięćdziesiąt dolarów z góry i drugie pięćdziesiąt po robocie. Na pierwszy rzut oka widać, że to facet z przeszłością i co dziwne porządny gość. Takie połączeni czyni ich duet naprawdę wyjątkowym pośród otaczających dziwaków, desperatów i degeneratów.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-1ZY-43eKnxc/Vx0J_wju94I/AAAAAAAAHEw/Y5ai2bj237ojioFRD5GL1A4bm36gsIPbQCLcB/s1600/slow%2Bwest.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://1.bp.blogspot.com/-1ZY-43eKnxc/Vx0J_wju94I/AAAAAAAAHEw/Y5ai2bj237ojioFRD5GL1A4bm36gsIPbQCLcB/s320/slow%2Bwest.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ach! I prawie bym zapomniał. Muzyka. Smutna, przeciągająca się, w jakiś sposób podobna do kompozycji Mihaly'a Viga, którego utwory znam z filmów Beli Tarra. Tutaj idealnie komponowała się z obrazem i toczącą się akcją, mimo iż różna od typowych westernowych motywów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-9jfsHbnxeqE/Vx0KJom1qsI/AAAAAAAAHE0/SwLnjld8zgw47v5Zxa86vLs6cViwKjbTwCLcB/s1600/slow%2Bwest.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-9jfsHbnxeqE/Vx0KJom1qsI/AAAAAAAAHE0/SwLnjld8zgw47v5Zxa86vLs6cViwKjbTwCLcB/s640/slow%2Bwest.jpg" width="452" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-45150388827657128502016-04-17T05:21:00.001-07:002016-04-17T05:21:39.921-07:00Sznur i rewolwer (Une Corde, un Colt) 1969 reż. Robert Hossein<div style="text-align: justify;">
Bez wątpienia jest to spaghetti western, ale różni się on od wielu innych przedstawicieli swego gatunku. Z reguły akcja tych filmów pędzi na złamanie karku, dzieje się dużo i intensywnie. A tu jest trochę inaczej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna się od pościgu. Grupa jeźdźców goni kogoś przez pustynię. Dojeżdżają w końcu pod dom uciekiniera, gdzie ten, ranny, pada na ganku w ręce swej ukochanej. Mimo tak rozckliwiającej scenki jego prześladowcy nie mają litości i wieszają typa na pierwszym z brzegu drzewie. Zaraz potem odjeżdżają, a my dowiadujemy się, że to klan Rogersów, którzy dążą do przejęcia ziemi (i władzy) w całej okolicy. Tu klasyka gatunku: bogata rodzina, której głową jest przedsiębiorczy, ale i bezwzględny ojciec, do tego trzech synów łajdaków, banda zbirów na ich usługach, opłacony szeryf i zastraszeni przez nich mieszkańcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-VsWQHv_qpAY/VxN9GNsn7aI/AAAAAAAAHCQ/CmfaZvPgb78gpql95bRF4w0y6NlqGKayACLcB/s1600/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://4.bp.blogspot.com/-VsWQHv_qpAY/VxN9GNsn7aI/AAAAAAAAHCQ/CmfaZvPgb78gpql95bRF4w0y6NlqGKayACLcB/s320/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No sztampa wręcz monumentalna. A mimo to jak zapowiedziałem na początku, <b><i>Sznur i rewolwer</i></b> mocno wyróżnia się wśród filmów swego rodzaju. Przede wszystkim jedną z głównych ról gra tutaj kobieta, wdowa po zabitym, Maria (Michèle Mercier). To ona wynajmuje rewolwerowca Manuela, dawnego przyjaciela męża i to ona jest motorem napędowym machiny zemsty wokół której kręci się cała fabuła. Wybór tej aktorki i powierzenie jej tak rozbudowanej roli (jak na kobiece standardy spagwestów) z jednej strony budzi pewne zaskoczenie, ale jeśli wziąć pod uwagę, że reżyser i jednocześnie odtwórca roli Manuela Robert Hossein przeszedł z Michele całą serię <i>Angeliki</i> to staje się to już zrozumiałe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-sCTwYmBLPPs/VxN9YpByrRI/AAAAAAAAHCY/Nu4ULt5Y3scOMNJslJvaXOfEA0NiHhbPQCLcB/s1600/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://2.bp.blogspot.com/-sCTwYmBLPPs/VxN9YpByrRI/AAAAAAAAHCY/Nu4ULt5Y3scOMNJslJvaXOfEA0NiHhbPQCLcB/s320/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla kontrastu bracia charyzmatycznej Marii są pazernymi tchórzami. Postaciami nawet nie negatywnymi, a wręcz nijakimi. Ofiarami powołanymi przez twórców do istnienia tylko po to, by bardziej skomplikować intrygę. No i komplikują całkiem fachowo, dając spore pole manewru rewolwerowcowi, a to już nie byle kto. Milczący, oszczędny w gestach i pieruńsko skuteczny w pewien sposób przypomina Bezimiennego Eastwooda, czy niektóre postaci Lee Van Cleefa, ale czegoś mu brakuje. Zdaje się być zupełnie pusty w środku, podczas gdy przy innych tego typu bohaterach, czuć że za przybraną maską wiele się kryje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-R_4lEy-fNCo/VxN9heQQEPI/AAAAAAAAHCc/L_dMqmcLzwUF5lceh22ac25rWi2JCyMhACLcB/s1600/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="192" src="https://1.bp.blogspot.com/-R_4lEy-fNCo/VxN9heQQEPI/AAAAAAAAHCc/L_dMqmcLzwUF5lceh22ac25rWi2JCyMhACLcB/s320/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co jednak warte uwagi, Manuel się nie pierdoli. Dla osiągnięcia założonego celu jest w stanie zabić niewinnych ludzi. Przyznaję, robi wrażenie. Niestety nie jest tak cały czas, wiele jego zagrywek określiłbym mianem oklepanych. Szczęśliwie rewolwerowiec intryguje jeszcze z innego powodu: jego relacje z wdową po zabitych pozostają niejasne, a widać, że coś ich musiało łączyć. Bez obaw, nie ma tu żadnego wyświechtanego love story, a jedynie ciekawy wątek daleko w tle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-OY1vsHIRkAs/VxN9vecOVdI/AAAAAAAAHCg/79RtoxAN8VkqRu7E7X8ciYhjpP1hQgrjwCLcB/s1600/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="192" src="https://4.bp.blogspot.com/-OY1vsHIRkAs/VxN9vecOVdI/AAAAAAAAHCg/79RtoxAN8VkqRu7E7X8ciYhjpP1hQgrjwCLcB/s320/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim jednak <i><b>Sznur i rewolwer</b></i> wyróżnia się ilością rozwleczonych scen. Kiedy ganiają się przez pustynię, negocjują umowy i przeprowadzają porwania, wszystko to rozgrywa się bez pośpiechu. Nie mówię, że to źle, po prostu inni reżyserzy przyzwyczaili mnie do tego, że pokazują z reguły tylko tyle ile wymagane jest, by posunąć akcję do przodu i idą dalej (za wyjątkiem dłużyzn ze względów artystycznych, czyli jakieś tam ładne widoczki itp.). Czy to spowolnienie tutaj było potrzebne? Bez niego zapewne film upodobnił by się do innych pokrewnych, choćby ze względu na tempo, a tak mamy czas, by cieszyć się zemstą na zimno. A rozgoryczona wdowa łatwo nie odpuszcza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-2K1vh9_F3OY/VxN98FFKRDI/AAAAAAAAHCk/ONSoh-9X7g0t46pHEq4m8Y1eTBCx8Ve6wCLcB/s1600/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="243" src="https://4.bp.blogspot.com/-2K1vh9_F3OY/VxN98FFKRDI/AAAAAAAAHCk/ONSoh-9X7g0t46pHEq4m8Y1eTBCx8Ve6wCLcB/s320/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jest i jeszcze jeden smaczek, o którym nie wspomniałem - ghost town, opuszczone miasteczko na pustyni będące punktem wypadowym tajemniczego rewolwerowca, o ileż ciekawsze rozwiązanie niż gdyby miał mieszkać w hotelu w miasteczku i stamtąd prowadzić swe rozgrywki. A tak, jeśli akurat nie ma nic do roboty to może sobie posiedzieć na rozsypującym się ganku, czy pokręcić zakurzona ruletką w zrujnowanym saloonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Całość okraszona została całkiem przyjemną muzyką, stosownie do tempa akcji również nieco spowolnioną, rzekłbym nawet: relaksacyjną. Komponuje się to wyśmienicie. I co ciekawe, mimo iż film jest taką spokojną odmianą spaghwestu, to koniec końców trupów tu nie brakuje, można powiedzieć, że ich liczba osiąga przyzwoity poziom, zarówno pod względem ilościowym jak i... hmmm... jakościowym , jeśli patrzeć na znaczenie bohaterów dla całej historii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-2pQEnTKiSbc/VxN-IvdDVGI/AAAAAAAAHCs/x38xaoLoh_gjrvAlo1SDDJoJ1Y8oUO6bACLcB/s1600/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-2pQEnTKiSbc/VxN-IvdDVGI/AAAAAAAAHCs/x38xaoLoh_gjrvAlo1SDDJoJ1Y8oUO6bACLcB/s640/sznur%2Bi%2Brewolwer.jpeg" width="426" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-83620295124793759122016-04-11T10:32:00.000-07:002016-04-11T10:32:38.213-07:00Billy Dwa Kapelusze (Billy Two Hats) 1974 reż. Ted Kotcheff<br />
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna się o poranku. Miasteczko leniwie budzi się do życia, a z nim trzech złodziejaszków. Nie wiedzą, że są już na celowniku lokalnego szeryfa, dlatego próba pojmania i strzelanina jest dla nich równym zaskoczeniem co dla nas. A jako, że nie jest to spaghetti western to cała zadyma kończy się równie szybko jak się zaczęła. Jeden z przestępców ponosi przy tym śmierć, drugi zostaje pojmany przez stróża prawa, a trzeci zbiega. I dopiero w tym momencie zaczyna się właściwa akcja.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-gU_WuWEM9p4/VwvYq2PWAcI/AAAAAAAAG_Q/LpurDvj55z8O8K5oBBiZFg4-ZXlKnEYow/s1600/Billy%2BDwa%2BKapelusze%2B%2528Billy%2BTwo%2BHats%2529%2B%25281974%2529.rmvb3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://2.bp.blogspot.com/-gU_WuWEM9p4/VwvYq2PWAcI/AAAAAAAAG_Q/LpurDvj55z8O8K5oBBiZFg4-ZXlKnEYow/s200/Billy%2BDwa%2BKapelusze%2B%2528Billy%2BTwo%2BHats%2529%2B%25281974%2529.rmvb3.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Aczkolwiek akcja tutaj to trochę przekorne określenie, bo posuwa się ona bardzo powolutku. Bohaterowie leniwie przemierzają pustynię, bez pośpiechu posilają się w zajeździe na odludziu i dopiero ich ucieczki i pościgi nabierają nieco tempa, ale tylko do pierwszego postoju, by znów przypomnieć nam widzom, że nie oglądamy klasycznego westernu czy napompowanego akcją spaghetti, a film, który jak wiele mu podobnych amerykańskich produkcji w latach 70' aspirował do pokazania Dzikiego Zachodu na nowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bohaterowie nie urządzają nam krwawych i widowiskowych spektakli, ich dialogi nie są soczyste, błyskotliwe i zakończone ciętą ripostą, Indianie wyłamują się schematycznemu wizerunkowi, bo choć widzimy zgraję degeneratów to jest to autentyczna zgraja degeneratów, a nie jacyś przebierańcy z powieści za pięć centów. Nawet romans który się rozgrywa w pewnym momencie daleki jest od typowych hollywoodzkich love story.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-UZeGvheLAWA/VwvZBd-XwFI/AAAAAAAAG_U/kpkH-d-jMDc18QKQF_tRtlwWfhQPXoOAQ/s1600/billy%2Bdwa%2Bkapelusze.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://3.bp.blogspot.com/-UZeGvheLAWA/VwvZBd-XwFI/AAAAAAAAG_U/kpkH-d-jMDc18QKQF_tRtlwWfhQPXoOAQ/s200/billy%2Bdwa%2Bkapelusze.jpg" width="200" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Arch (Gregory Peck) i Billy (Desi Arnaz Jr.) też wyłamują się ze schematu bandytów. Starają się unikać przemocy, są tolerancyjni i dbają o siebie nawzajem. Można by rzec przyzwoici faceci, którzy jedynie zbłądzili, w którymś momencie. Tymczasem szeryf (Jack Warden) okazuje się być rasistą pogardzającym mieszańcami jak Billy. W przeciwieństwie do ściganych nie wzbudza sympatii. Jak na swój fach przystało nie należy on do ludzi miękkich, będąc wyjątkowo upartym w dążeniu do celu i brutalnym w starciu z przestępcami (bez względu na to jak miłymi gośćmi by nie byli). Jest on też obok swojego kumpla, właściciela zajazdu, swego rodzaju ciekawostką, żywym dowodem na przemijanie starego świata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W przerwie od wymierzania sprawiedliwości podstarzali panowie wspominają stada bizonów, które dawniej sięgały po horyzont, podczas gdy młody Billy zapytany czy widział kiedyś to zwierzę przecząco kręci głową. Za to oni pamiętają też Indian, którzy zajmowali te ziemie, a obecnie stanowią garść degeneratów, od czasu do czasu opuszczających rezerwat w poszukiwaniu whisky. Wspomnienie o mającej powstać linii kolei i związanej z nią możliwości zarobku ostatecznie sygnalizuje, że pewna era przemija.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-F_7XxJxMNOo/VwvZSmIQSeI/AAAAAAAAG_Y/hP5V40pLUEEYIVSBd1hz20BACyrHgURIQ/s1600/Billy%2BDwa%2BKapelusze%2B%2528Billy%2BTwo%2BHats%2529%2B%25281974%2529.rmvb6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://2.bp.blogspot.com/-F_7XxJxMNOo/VwvZSmIQSeI/AAAAAAAAG_Y/hP5V40pLUEEYIVSBd1hz20BACyrHgURIQ/s320/Billy%2BDwa%2BKapelusze%2B%2528Billy%2BTwo%2BHats%2529%2B%25281974%2529.rmvb6.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Twórcy filmu podejmują też jeszcze jedno zagadnienie społeczne. W przeciwieństwie do klasycznych westernów gdzie kobiety były hołubione, a tych, którzy podnosili na nie rękę spotykała kara, tutaj żona farmera jest przez niego bita, co on sam określa mianem normalnego, a nawet potrzebnego, a goście choć temu przeciwni, stan ten tolerują. Wzmianka o zakupie małżonki w innym stanie rozwiewa wszelkie złudzenia co do pozycji kobiet na tym odludziu.<br /><br /> <b><i>Billy Dwa Kapelusze</i></b> z w gruncie rzeczy nudnej historii pościgu szeryfa za zbiegami, czyni interesujący obraz Dzikiego Zachodu na chwilę przed przyjściem cywilizacji. Odziera opowieść z barwnej otoczki i awanturniczych przygód jakimi dawniej by ją ozdobiono, zostawiając tylko dramat grupy ludzi na środku pustyni. Nawet sam Archie skarży się na to raz za razem, szukając wśród bezkresów tych jałowych ziem jakichś wysp zieleni. Bezskutecznie, bo prosząc o nią w agonii otrzymuje jedynie sztuczną namiastkę, za którą i tak kryje się śmierć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ctbdTaVnt-E/VwvZ-AFSRyI/AAAAAAAAG_o/t0x97J9RWbYERgLDm5H3U3R5QtIorreVQ/s1600/Billy_Two_Hats.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-ctbdTaVnt-E/VwvZ-AFSRyI/AAAAAAAAG_o/t0x97J9RWbYERgLDm5H3U3R5QtIorreVQ/s640/Billy_Two_Hats.jpg" width="332" /></a></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-75387342351960080542016-04-09T05:24:00.001-07:002016-04-09T05:24:57.460-07:00Wielki pojedynek (Il grande duello) 1972 reż. Giancarlo Santi<div style="text-align: justify;">
Spotkało mnie ostatnio wielkie westernowe rozczarowanie w postaci filmu <a href="http://westerny.blogspot.com/2016/04/bron-boga-diamante-lobo-1976-rez.html"><i>Broń Boga</i></a>, tak koszmarnego, że aż szkodliwego dla organizmu. Obejrzałem go głównie dla Lee Van Cleefa, i co smutne nawet on nie dał rady podźwignąć tej chały. Dlatego dzisiaj na poprawę humoru zafundowałem sobie polecony przez Simpliego <b><i>Wielki pojedynek</i></b> i nie zawiodłem się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bez wątpienia to kawał dobrego spaghetti westernu, który ma wszystko co miłośnicy gatunku lubią: strzelaniny, pościgi, mnóstwo krwi i trupów, wybuchy, zaskakujące zwroty akcji i barwne postacie. Tym razem twórcy od razu rzucają nas w wir akcji. Do miasteczka przybywa szeryf Clayton (Lee Van Cleef). Nie wiemy czemu, widać tylko, że nie znalazł się tam przypadkowo podobnie jak zgraja łowców głów polujących na więziennego zbiega. Tyle że podczas gdy tamci pochowani w każdym zakamarku nerwowo oczekują na mające się rozegrać piekło, szeryf wręcz lekceważąco kroczy sobie do saloonu nie przejmując się wycelowanymi w niego lufami.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-aVgScoAuPzg/VwjuaRCRtdI/AAAAAAAAG8k/h_PEk_5dU0IMNFO7UjVrGGz3jiyxFULIg/s1600/il%2Bgrande%2Bduello.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="173" src="https://4.bp.blogspot.com/-aVgScoAuPzg/VwjuaRCRtdI/AAAAAAAAG8k/h_PEk_5dU0IMNFO7UjVrGGz3jiyxFULIg/s320/il%2Bgrande%2Bduello.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
I choć losy jego i zbiega Philippa Wermeera (Alberto Dentice) wkrótce się splatają, to długo jeszcze nie wiemy co jest tego powodem, podobnie jak zagadkowe pozostają ich relacje: niejednoznaczne i na pozór wrogie. A mimo iż nie współpracują to i tak zdają się tworzyć duet mając wspólnych przeciwników i będąc zamieszanym w jedną sprawę. I w tej atmosferze zagadkowości, a jednocześnie na ciągłych ganianinach upływa nam pierwsze pół filmu, zaś gdy reszta to już mniej spontaniczna, lecz równie emocjonująca rozgrywka między szeryfem, a lokalnymi łotrami, w której walczące strony nie ograniczają się jedynie do siły fizycznej, ale i do podstępów, kłamstw i szantaży.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-2c7fdvaNwrM/Vwjt-_csRWI/AAAAAAAAG8g/04zVjenhBcgi1SAAaadJrl__vXshW-Abw/s1600/wielki%2Bpojedynek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="251" src="https://3.bp.blogspot.com/-2c7fdvaNwrM/Vwjt-_csRWI/AAAAAAAAG8g/04zVjenhBcgi1SAAaadJrl__vXshW-Abw/s320/wielki%2Bpojedynek.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przygodzie tej towarzyszy świetna muzyka Bacalova, która momentami trochę kojarzyła mi się utworami Morricone znanymi z filmów Leone. W każdym razie kapitalna rzecz i nieźle podkręca klimat. Podobnie zdjęcia, które określiłbym mianem dobrych (bo dupy nie urywają) i w tym ich siła, bo widać, że operator nie próbował żadnych eksperymentów i kombinacji alpejskich, zdając się na sprawdzone wzorce. Każde ujęcie jest fajnie wykadrowane, kolory leciutko przytłumione tak, że postacie zlewają się nieraz z tłem, co daje niezły efekt i koniec końców wizualnie <b><i>Il grande duello</i></b> przypomina wiele innych świetnych filmów tego rodzaju.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swoją drogą jestem już coraz bliżej końca filmografii Lee Van Cleefa. Z jednej strony mnie to cieszy, bo miło mieć świadomość, że poznało się cały dorobek ulubionego aktora, ale z drugiej zostaje lekka gorycz, że już nic nowego się nie zobaczy. A przecież i tak miał sporo ról.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-FhgSPpLRZ2Q/VwjzmyyUe7I/AAAAAAAAG84/HHp7MO0vaqcN92-favXgA-NtPA1ZhZ8oA/s1600/wielki%2Bpojedynek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-FhgSPpLRZ2Q/VwjzmyyUe7I/AAAAAAAAG84/HHp7MO0vaqcN92-favXgA-NtPA1ZhZ8oA/s640/wielki%2Bpojedynek.jpg" width="452" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-80580960516585646862016-04-02T04:35:00.000-07:002016-04-02T04:35:08.648-07:00Broń Boga (Diamante Lobo) 1976 reż. Gianfranco Parolini<div style="text-align: justify;">
Parafrazując Gombrowicza: Dlaczego Lee Van Cleef wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlatego, panowie, że Lee Van Cleef wielkim aktorem był!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno się z tym nie zgodzić. Jego gwiazda najmocniej rozbłysła przy Sergio Leone. Podobnie zresztą było z Eastwoodem, obaj panowie byli w zbliżonym wieku (LVC starszy o pięć lat), obaj zaczynali przygodę z kinem w podobnym okresie (LVC w 1952, CE w 1955). Do trylogii dolarowej to LVC mógł się pochwalić większą ilością ról na koncie, potem te proporcje w miarę się wyrównały, tyle że Eastwood zaczął prześcigać go na innych płaszczyznach. Wziął się m.in. za reżyserowanie i wyszło mu to z całkiem niezłym skutkiem. Poza tym trafiał na całkiem niezłe role, dzięki którym pamiętamy go nie tylko jako Bezimiennego, ale również szeregowego Kelly czy Brudnego Harrego. Jednocześnie nie odciął się całkiem od źródła swojej popularności i choć nie grzebał się więcej w spaghetti westernach to po powrocie do Ameryki nieraz jeszcze wcielał się w postacie kowbojów czy rewolwerowców, a niektóre z tych filmów sam wyreżyserował, kładąc podwaliny pod rodzący się antywestern.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-jzIOArhSU1M/Vv-pd0U1j7I/AAAAAAAAG6s/p98sOE7e6b0o_3UM5zHUdKtHHTLiC0zUw/s1600/diamante%2Blobo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="136" src="https://1.bp.blogspot.com/-jzIOArhSU1M/Vv-pd0U1j7I/AAAAAAAAG6s/p98sOE7e6b0o_3UM5zHUdKtHHTLiC0zUw/s200/diamante%2Blobo.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Co w tym czasie robił LVC? Grał dalej w spaghetti westernach mimo iż gatunek wyraźnie miał się już ku końcowi. Efekty tego był różne, możemy obejrzeć kapitalnego <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/09/sabata-1969-rez-gianfranco-parolini.html">Sabatę</a> </i>(o dziwo tego samego reżysera co <b><i>Broń Boga</i></b>), zrobionego z fantazją <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/05/el-condor-1970-rez-john-guillermin.html">El Condor</a></i>, czy mniej widowiskowego, ale równie dobrego <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/05/barquero-1970-rez-gordon-douglas.html">Barquero</a></i>. Nie można też zapomnieć o <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/05/dni-gniewu-i-giorni-dellira-1967-rez.html">Dniach gniewu</a></i>, ale nie słodząc już za dużo trzeba też powiedzieć o słabszych pozycjach jak <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/01/krwawe-pieniadze-el-karate-el-colt-y-el.html">Krwawe pieniądze</a></i> czy <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/05/rzeka-zoczyncow-bad-mans-river-1971-rez.html">Rzeka złoczyńców</a></i>, no i knocie absolutnym - <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/04/may-msciciel-kid-vengeance-1977-rez.html">Małym Mścicielu</a></i>. Niestety dzisiejsza pozycja jest właśnie tego rodzaju.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna się od strzelaniny, gdy banda napada na miasteczko. To całkiem niezły pomysł na początek, ale już jakość odegrania tej sceny i zdjęcia pokazują, że będziemy mieli do czynienia z raczej słabym filmem. Bo oto wszędzie panuje chaos (rzecz normalna w czasie strzelaniny) tyle, że pokazany tak, iż ni hu hu nie wiadomo co się dzieje. Marne teatralne gesty i dziwaczne grymasy (bo nawet nie miny) aktorów nie są zbyt zachęcające.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-ITep45focWg/Vv-o61mobDI/AAAAAAAAG6g/pnTFJOOmlL0N4SQ3aa_1IQqpjdOG8rYMg/s1600/bro%25C5%2584%2Bboga.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="171" src="https://3.bp.blogspot.com/-ITep45focWg/Vv-o61mobDI/AAAAAAAAG6g/pnTFJOOmlL0N4SQ3aa_1IQqpjdOG8rYMg/s320/bro%25C5%2584%2Bboga.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Widząc już z czym najpewniej będę miał do czynienia nie straciłem nadziei, wierząc że a nuż całość podniesie zajebisty scenariusz, dobra muzyka, ewentualnie barwne postacie. Eeee... nic z tych rzeczy. Zacznijmy od aktorstwa: leży i kwiczy. Jack Palance starał się co prawda nadać swojemu bohaterowi jakieś ciekawe rysy, takiego sympatycznego łotra i choć udało mu się wyrwać schematowi klasycznego herszta bandy, to dupy jednak nie urywa. Lee Van Cleef jako ksiądz z przeszłością, a do tego klawy gość też miał potencjał, ale nawet on musiał ulec gównianemu scenariuszowi i reżyserii. No może jeszcze Sybil Danning wypadła jak cię mogę w roli odważnej mamuśki głupiego dzieciaka, ale nie jest to jakaś super rola, po prostu udało jej się nie być tak beznadziejną jak wszyscy pozostali. Na małego Johnnyego, smarkacza który obok Lee Van Cleefa okazuje się pogromcą bandytów brak słów. Dzieci to nie jest materiał na bohaterów westernów. Zdarzają się oczywiście wyjątki jak Mattie w <i>Prawdziwym męstwie</i>, ale takie zagrywki wymagają sporej wprawy, a nie podejścia "damy tu dzieciaka to przyciągnie młodszą widownię i w ogóle będzie tak oryginalnie". No i jest oryginalnie... kijowo. Niestety mimo niepowodzenia takiego rozwiązania w <b><i>Diamante Lobo</i></b>, LVC rok później znów zagrał w westernie z dzieckiem w roli głównej, wspomnianym wyżej <i>Małym Mścicielu</i>. Dla odmiany nie działali tam łapka w łapkę, a byli przeciwnikami, lecz i to skończyło się spektakularną klapą.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8z9rywKyVso/Vv-o_Do5kLI/AAAAAAAAG6k/nz40HM5pnnoU4dg0THNQAYmoHJ8TPyUag/s1600/diamante%2Blobo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="138" src="https://1.bp.blogspot.com/-8z9rywKyVso/Vv-o_Do5kLI/AAAAAAAAG6k/nz40HM5pnnoU4dg0THNQAYmoHJ8TPyUag/s200/diamante%2Blobo.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby jednak nie być takim krytykantem to uczciwie muszę przyznać, że przeżyłem parę zaskoczeń. Tak jakby w połowie kręcenia twórcy zdali sobie sprawę, że to co robią jest w najlepszym razie mizerne i wykonali tytaniczny wysiłek intelektualny w celu nadrobienia braków jakimiś oryginalnymi rozwiązaniami fabularnymi. Wybaczcie złośliwość, ale nie mogę się oprzeć, gdyby przyszło komuś do głowy obejrzeć ten film to zrozumie. Bo nawet gdy działo się coś zaskakującego to wszystkie pozostałe, wyżej wymienione elementy psuły tego efekt.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiepskie dialogi, niedopasowana muzyka to dalszy ciąg wyliczanki. I znów tym gorzej wypada Lee Van Cleef, który im bardziej stara się podnieść cały ten syf to tym bardziej się w nim zagrzebuje. Jak bardzo na siłę był robiony ten film niech Wam uzmysłowi to: jeden z bohaterów ginie, więc mały Johnny jedzie do Meksyku, bo słyszał od księdza, że tam mieszka rewolwerowiec Lewis, który może poskromić bandytów. Serio, jedyne co wie to to, że gość nazywa się Lewis i jest gdzieś w Meksyku, a mimo to jedzie go szukać. Kiedy już przekracza granicę, zaczyna wypytywać wieśniaków o typa i o dziwo bez większego problemu go znajduje. Serio??? Zgubili parę stron scenariusza i wymyślali na poczekaniu, czy scenarzysta był takim cholernym leniem, że nie chciało mu się napisać nic lepszego. A na tych, którzy to zaakceptowali to już w ogóle brak mi słów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-ntF6U21dE4E/Vv-qSwkZLpI/AAAAAAAAG68/dgY6KtsBlhUZyLy87SYfWwEg2tejRIFVA/s1600/diamante%2Blobo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="138" src="https://3.bp.blogspot.com/-ntF6U21dE4E/Vv-qSwkZLpI/AAAAAAAAG68/dgY6KtsBlhUZyLy87SYfWwEg2tejRIFVA/s200/diamante%2Blobo.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O tym dzieciaku to jeszcze długo by można, bo ilekroć pojawia się na ekranie to budzi jedynie poirytowanie. Bo że szeryf i sędzia są pizdami to ok, bywa, ale że dziesięciolatek okazuje się największym chojrakiem w miasteczku i wodzi za nos starych bandziorów, to przepraszam, ale ja tego nie kupuję. Tym bardziej, że parę scen później dzieciak zaczyna się zachowywać jak upośledzony, by znów w razie braków na rozwiązania scenariuszowe stać się kozakiem jakich mało. Zresztą o czym ja mówię, wszystko przychodzi wszystkim tak łatwo, że aż można się pospać z nudów, wystarczy że czegoś zapragną jak dzieciak, który postanowił odnaleźć Lewisa i TA DAM! pojechał po niego, udało się!</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na koniec kiedy już nasi bohaterowie z drobną pomocą dziwek robią w miasteczku porządek, to mężczyźni przypominają sobie gdzie mają jaja i w dwudziestu ruszają na jednego, ale dopiero po tym, gdy okazuje się, że nie ma już kul w pistolecie. Ba, nawet szeryfowi przypomina się, gdzie zapodział jaja. Ta scena jest tak słaba, że aż można dostać zapaści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ZufZSJoV3k8/Vv-qnG7FCZI/AAAAAAAAG7A/gPLPDa9WM0wpFzn1LxsZTkQxJQhBngQnw/s1600/diamante%2Blobo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://1.bp.blogspot.com/-ZufZSJoV3k8/Vv-qnG7FCZI/AAAAAAAAG7A/gPLPDa9WM0wpFzn1LxsZTkQxJQhBngQnw/s1600/diamante%2Blobo.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-43727975669478207702016-03-31T06:57:00.000-07:002016-03-31T06:57:11.859-07:00Drapieżcy (Ravenous) 1999 reż. Antonia Bird<div style="text-align: justify;">
<b><i>Drapieżców</i></b> trudno uznać za western, bo ich akcja rozgrywa się zbyt wcześnie (1847 rok), a fabuła odbiega od konwencji. To zdecydowanie horror, ale że w realiach zbliżonych do tych odpowiadających westernowi to zdecydowałem się, że jego recenzję zamieszczę tutaj, a nie na <a href="http://mikserfilmowy.blogspot.com/">Mikserze</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
I cóż... zamiast zacząć od początku przejdę od razu do sceny, która (obok wielu innych) czyni ten film nietypowym. Podoba mi się, nie podoba, sam nie wiem, w każdym razie wybija się ponad ogólnie przyjęte schematy i tym samym mnie jako widza wybija z rytmu. Zaciekawiłem? No to już mówię, mamy taką akcję, w której napięcie sięga zenitu, nagle zaczynają padać trupy, no klasyczny moment grozy, aż tu nagle z mrożącej krew w żyłach jatki robi się szalona pogoń po lesie w rytm wesołej muzyki jak z jakiegoś festynu z rodeo. Jest to świetny motyw, ale dla widza wciąż mocno przesiąkniętego hollywoodzkimi wzorcami taka zagrywka dezorientuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-bX9_beCXjEM/Vv0r-HHQ29I/AAAAAAAAG6A/BRETrJ68p2Q3s5VQwknOAWnufklJ4oCSg/s1600/drapie%25C5%25BCcy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="134" src="https://4.bp.blogspot.com/-bX9_beCXjEM/Vv0r-HHQ29I/AAAAAAAAG6A/BRETrJ68p2Q3s5VQwknOAWnufklJ4oCSg/s320/drapie%25C5%25BCcy.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tacy właśnie są <b><i>Drapieżcy</i></b>, nie można im odmówić miana horroru, ale liczba akcentów humorystycznych mocno wybiega poza ogólnie przyjętą dla tego gatunku ilość. Tak jest od samego początku, aż do końca. Bo oto bohater wojenny "w nagrodę" za tchórzostwo dostaje awans i zostaje zesłany na zapomniana przez Boga i ludzi placówkę w Kalifornii, której załogę tworzą: dwa ćpuny, pijak, gość który ponad sto lat później zostałby Rambo, milcząca Indianka, dewot, znudzony komendant, który okazuje się najbardziej normalnym typem, no i dochodzi do nich wspomniany bohater-tchórz. Ze świecą takiej bandy dziwolągów szukać.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A muzyka choć z niektórymi scenami nie trybi to bez wątpienia jest kapitalna i nawet w połączeniu z samymi plenerami gór, czy lasów daje niezłą satysfakcję oglądania. Duża tu pewnie zasługa tego, że tak znacząco różni się od powszechnie przyjętych motywów muzycznych</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-1zl5DYmljq8/Vv0sPgAYHpI/AAAAAAAAG6E/OTbeLonJdGQ2OQsqWEgvm5S2Do9r9qNLg/s1600/drapie%25C5%25BCcy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="134" src="https://3.bp.blogspot.com/-1zl5DYmljq8/Vv0sPgAYHpI/AAAAAAAAG6E/OTbeLonJdGQ2OQsqWEgvm5S2Do9r9qNLg/s320/drapie%25C5%25BCcy.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A wszystko to być może dlatego, że reżyserem filmu była kobieta i do tego Brytyjka Antonia Bird. Nie oszukujmy się, panie nie często biorą się za robienie takich filmów, a szkoda, bo być może dały by niejednemu gatunkowi sporo świeżości. Bo choć <b><i>Drapieżcy</i></b> na wielu płaszczyznach okazują się być przewidywalni to jednak parę razy mocno zaskakują. Co zaś się tyczy obsady, to o ile większość wypadła znośnie, a Jeffrey Jones dobrze, to Pearce i Carlyle kradną całe show i to nie tak, że każdy z osobna daje czadu, ale właśnie razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
A w ramach ciekawostek: niektórzy doszukują się czasem skąd do swoich filmów czerpał inspirację Tarantino. I tutaj jest jedna taka scena: jako że jest zima to grupa mężczyzn siedzi sobie w ciepłym domu, jest spokojnie, scena się rozwleka, w kominku wesoło trzaska ogień, a wśród nich prawdopodobnie morderca. No obrazek jak z <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2016/03/nienawistna-osemka-hateful-eight-2015.html">Nienawistnej ósemki</a></i>.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
I choć w dużej mierze zachwalam <i><b>Drapieżców</b></i> to nie znaczy, że nie mają braków. O nie, jest ich nawet sporo, ale to głównie drobiazgi jak nieprzekonujące zachowania bohaterów, kilka nielogicznych decyzji i momentami jakby na siłę posuwana akcja. Szczęśliwie wszystko to blednie w obliczu zaskakujących, bądź nietypowych rozwiązać reżyserki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-j44NhvQsWHk/Vv0spNc3mAI/AAAAAAAAG6M/p__g_Sqe7YgECIfKpL_xgG_ow80rAgFcg/s1600/drapie%25C5%25BCcy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-j44NhvQsWHk/Vv0spNc3mAI/AAAAAAAAG6M/p__g_Sqe7YgECIfKpL_xgG_ow80rAgFcg/s1600/drapie%25C5%25BCcy.jpg" /></a></div>
</div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-43385154497965966082016-03-26T06:52:00.000-07:002016-03-26T06:52:20.388-07:00Nienawistna ósemka (The Hateful Eight) 2015 reż. Quentin Tarantino<div style="text-align: justify;">
No to tak: jest nuda, nuda, ładne widoki, nuda, czasem któryś z bohaterów zrobi coś fajnego i dalej nuda. Tak w dużym uproszczeniu, ale myślę, że to dość celny opis. Szkoda tylko, że tak nie musiało być, bo gdyby skrócić ten film o połowę czyli gdzieś w okolicę półtorej godziny to byłoby kapitalnie. A dało się to zrobić bez utraty jednego wątku - tnąc rozwleczone sceny. Bo nie powiem, mamy tu naprawdę piękne zdjęcia i zapierające dech w piersiach plenery, które w westernach cenię, ale nie na tyle, by zabierały pół filmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miło za to raz jeszcze zobaczyć Kurta Russella na Dzikim Zachodzie, tutaj w roli łowcy głów, o tyle oryginalnego, że przed oblicze sprawiedliwości doprowadzającego swoje ofiary żywcem. Tym razem wiezie kobietę, a że jest zima i akurat zbliża się śnieżyca to po drodze łapią się na przejażdżkę jeszcze inny znajomy łowca (Samuel L. Jackson) i konfederat rasista podający się za nowego szeryfa pobliskiego miasteczka (Walton Goggins). Mieszanka robi się wybuchowa, bo mimo pewnej dozy wzajemnej życzliwości czy ciekawości, nikt nikomu nie ufa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-TFMSQWvIf8Q/VvaQRPIpGQI/AAAAAAAAG4o/cwrNlYjiNQs6fyy2YAqza9tYqbeHaz5-g/s1600/nienawistna%2B%25C3%25B3semka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="131" src="https://3.bp.blogspot.com/-TFMSQWvIf8Q/VvaQRPIpGQI/AAAAAAAAG4o/cwrNlYjiNQs6fyy2YAqza9tYqbeHaz5-g/s200/nienawistna%2B%25C3%25B3semka.jpg" width="200" /></a></div>
I tu Tarantino trochę podkręca atmosferę, bo podróżni trafiają do pewnego znajomego zajazdu, którego właściciele rzekomo wyjechali w odwiedziny do ciotki. Od razu widać, że coś jest nie tak i z westernu zaczyna się kroić niezły kryminał. Smaczku dodają tu fantastyczne postacie: L. Jackson w roli majora jankeskiej armii, twardziela, który nie da sobie w kaszę dmuchać, czy Walton Goggins jako nieco irytujący konfederat. Pozostali niewiele im ustępują, lecz brak tu miejsca, by nad każdym się pochylać. Oczywiście wszyscy mielą jęzorami jak szaleni z czego na przemian wychodzą świetne teksty i... zwykłe paplanie. Podobnie bez umiaru leje się krew, z biegiem akcji coraz więcej. Czyli jakby nie patrzeć tego się można było spodziewać po Tarantino.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-6ACaS-b8wX8/VvaRSi3KaiI/AAAAAAAAG4w/0klSRcjqFN8ssU-6-sVoiD4xPG6dEAgMQ/s1600/nienawistna%2B%25C3%25B3semka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="100" src="https://1.bp.blogspot.com/-6ACaS-b8wX8/VvaRSi3KaiI/AAAAAAAAG4w/0klSRcjqFN8ssU-6-sVoiD4xPG6dEAgMQ/s200/nienawistna%2B%25C3%25B3semka.jpg" width="200" /></a></div>
<b><i>Nienawistna ósemka</i></b> to, poza rozwleczeniem, dobry film, zdecydowanie wyróżniający się spośród innych nowych westernów. Widać tu zarówno duży budżet jak i typowe dla reżysera przerysowanie rozgrywających się sytuacji. Aczkolwiek muszę zauważyć, że niejeden spaghetti western, który widziałem mógłby się pochwalić bardziej pomysłową fabułą i barwnymi postaciami.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-h9tjFz7B8dQ/VvaSuCuAkHI/AAAAAAAAG48/m9O76ouaAUwzxVDi7XY81Pmh1FAvbT_Eg/s1600/nienawistna%2B%25C3%25B3semka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://1.bp.blogspot.com/-h9tjFz7B8dQ/VvaSuCuAkHI/AAAAAAAAG48/m9O76ouaAUwzxVDi7XY81Pmh1FAvbT_Eg/s400/nienawistna%2B%25C3%25B3semka.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-3541495622049612832015-12-12T06:18:00.000-08:002015-12-12T06:18:24.937-08:00Bone Tomahawk (2015) reż. S. Craig Zahler<br />
<div style="text-align: justify;">
Różne westernowe wariacje już spotkałem. Byli kosmici, zombie, alternatywne światy, androidy, dinozaury... długo by wymieniać, w każdym razie zdążyłem się już otrzaskać z nietypowymi próbami uatrakcyjnienia gatunku. <b><i>Bone Tomahawk</i></b> pod pewnymi względami należy do tej grupy, bo tu grupie śmiałków z niewielkiego, typowego dla Dzikiego Zachodu miasteczka, przychodzi zmierzyć się z grupą kanibali.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomysł kapitalny, a jednak niekoniecznie nierealny. Bo przecież w czasach kolonizacji zachodnich terenów, rząd tylko formalnie sprawował władzę nad całością ziem nią mając możliwości pełnej kontroli. Skoro więc swobodnie pałętać się mogli po bezdrożach czerwonoskórzy, którzy opuścili rezerwaty, bandyci, czy włóczędzy, to czemu nie miałoby w tym świecie być miejsca dla odizolowanego, niewielkiego prymitywnego plemienia, z którym nawet Indianie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-v-ZE1NovHyw/VmwsI-Y0s0I/AAAAAAAAGpQ/a19_HlJYKVw/s1600/bone%2Btomahawk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" height="213" src="http://3.bp.blogspot.com/-v-ZE1NovHyw/VmwsI-Y0s0I/AAAAAAAAGpQ/a19_HlJYKVw/s320/bone%2Btomahawk.jpg" title="bone tomahawk" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomysł to najmocniejszy filar tej produkcji, na którym opiera się całość, ale jest jeszcze które również wyszły z korzyścią dla całości. Po pierwsze obsada. <b><i>Bone Tomahawk</i></b> nie należy do głośnych i drogich produkcji, ale Kurt Russel czy Matthew Fox nie pojawili się tu jedynie, by użyczyć nazwiska. Pierwszy odegrał świetną rolę szeryfa, twardziela, choć nie tak wymuskanego jak Wyatt Earp w <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2013/12/tombstone-1993-rez-george-p-cosmatos.html">Tombstone</a></i>. Fox z kolei odstawił bezwzględnego, cynicznego i zadufanego w sobie mądralę, co było o tyle niebezpieczne, że mógł w ten sposób zrazić do siebie sympatię widzów. I tu niespodzianka, bo nic takiego się nie stało, jego John Brooder nie da się nie lubić i dla mnie stał się dowodem na to, że najwyższy czas przestać patrzeć na Foxa przez pryzmat aktora serialowego. Do tego wspomnieć muszę jeszcze zupełnie mi nie znanego do tej pory Patricka Wilsona, który spisał się równie dobrze jak jego sławniejsi koledzy i chętnie zobaczę go znów w podobnej roli. Zaś Richard Jenkins wcielający się w postać zastępcy szeryfa (odnoszę wrażenie, że mocno inspirowany Stumpy'm z <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/10/rio-bravo-1959-rez-howard-hawks.html">Rio Bravo</a></i>) wprowadza dodaje całości kolorków wprowadzając sporą dawkę humoru, swoim pierdołowatym zachowaniem, nieumiejętnością milczenia i nietrafionymi komentarzami, jednocześnie zaś ujmuje wielkim sercem, życzliwością i lojalnością wobec towarzyszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-djfspHo0jno/VmwrVtK9geI/AAAAAAAAGpA/lOcJfOXDBdU/s1600/bone%2Btomahawk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" height="213" src="http://2.bp.blogspot.com/-djfspHo0jno/VmwrVtK9geI/AAAAAAAAGpA/lOcJfOXDBdU/s320/bone%2Btomahawk.jpg" title="bone tomahawk" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawi bohaterowie i dobry scenariusz to jednak jeszcze za mało, by film się udał, szczególnie western, będący dość specyficznym gatunkiem. I tu dochodzi nam kolejny mocny filar podtrzymujący sukces <b><i>Bone Tomahawk</i></b> - zdjęcia. Może nie takie na Oscara, ale i tak bardzo dobre. Surowy teren pokazany w równie surowych barwach wręcz odpycha, można poczuć w jak nieprzyjaznym miejscu przyszło bohaterom żyć i wędrować. Scenografie i kostiumy skromne, wręcz biedne i właśnie doskonale uzupełniające pełny obraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ten seans dostarczył mi naprawdę wiele satysfakcji. Dostałem dobre kino, które przypadło do gustu również małżonce, a ona nieszczególnie przepada za westernami. I co ważne film nie jest przekombinowany, może raz czy dwa zdarzają się rzeczy, które można by określić lekkim przegięciem, ale poza tym jest naprawdę ok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-qJa7jOcVdnw/Vmwre72rKUI/AAAAAAAAGpI/VD2SuP85UgU/s1600/bone%2Btomahawk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" height="640" src="http://3.bp.blogspot.com/-qJa7jOcVdnw/Vmwre72rKUI/AAAAAAAAGpI/VD2SuP85UgU/s640/bone%2Btomahawk.jpg" title="bone tomahawk" width="432" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-40287957512907793692015-10-23T11:32:00.001-07:002015-10-23T11:32:22.580-07:00Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie (A Million Ways to Die in the West) 2014 reż. Seth MacFarlane<br />
<div style="text-align: justify;">
Pijesz, lenisz się, zajmujesz się głupotami, a potem budzisz się z ręką w nocniku. Rozgrzebana recka <b><i>Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie</i></b> czekała na mnie miesiąc. Ma to niewątpliwie swoje wady, na przykład zapomniałem już większości filmu, ale skoro zapomniałem to pewnie był kijowy, więc po sprawie. Ale nie... ja często zapominam treści filmów nawet jeśli bardzo mi się podobają. Heh, zacząłem trochę bełkotać, więc czas wrócić na właściwe tory. Wytężam pamięć... i... i...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już mam!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Charlize Theron. O tak, to całkiem miłe pierwsze skojarzenie.Początkowo wizualne, ale już po chwili uświadamiam sobie, ze dziewczyna dała też świetny popis aktorskiego rzemiosła. A zresztą, kobiece postacie nieczęsto pojawiają się w westernach, a takie z dopiskiem "fajne" to już prawdziwa rzadkość. Charlize się to udało. Pełna seksapilu i charyzmy rewelacyjnie odegrała postać Anny, zbiegłej dziewczyny znanego bandyty, babki z jajami, która świetnie posługuje się rewolwerami i ciętym językiem. Z drugiej strony potrafi być też delikatna, kobieca i czarująca. No aż mógłbym się w niej zakochać :D</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-PqYq2KSOy54/Vip8hMVQZZI/AAAAAAAAGfU/Ir_GrV2mnB0/s1600/milion%2Bsposob%25C3%25B3w%2Bjak%2Bzgin%25C4%2585%25C4%2587%2Bna%2Bzachodzie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="A Million Ways to Die in the West 2014 Seth MacFarlane charlize theron" border="0" height="160" src="http://4.bp.blogspot.com/-PqYq2KSOy54/Vip8hMVQZZI/AAAAAAAAGfU/Ir_GrV2mnB0/s320/milion%2Bsposob%25C3%25B3w%2Bjak%2Bzgin%25C4%2585%25C4%2587%2Bna%2Bzachodzie.jpg" title="Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie 2014 Seth MacFarlane" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ok, przyhamuj Szyszek ogierze, bo to ma być recenzja filmu, a nie laurka dla Charlize. Przecież prócz niej byli w filmie też inni. Choćby ten, no... główny bohater. Ciut dziwny i ofermowaty typek, który pasuje do Dzikiego Zachodu jak ja do organizacji pomagającej uchodźcom. Koleś nie chleje, nie pije, nie urządza awantur, a nie jest pastorem, kowalem, czy innym typowym dla westernu kolesiem-tłem. I tak w ogóle to nikt go nie lubi, a on nienawidzi miejsca, w którym żyje. Pozostają mu książki i mądre gadanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swoją drogą trudno się dziwić jego awersji do krainy westernu, bo <b><i>Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie</i></b> to film z celowymi przegięciami, ludzie tu faktycznie co chwilę giną (w zasadzie tylko po to, by udowodnić tezę głównego bohatera). No niby spoko, tak sobie to twórcy wymyślili, ale ja myślę, że bez tych oderwanych od rzeczywistości wstawek byłoby lepiej, bo otrzymalibyśmy zwykły, lekki western komediowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-uy-U4SVaZkU/Vip8vVVBGtI/AAAAAAAAGfc/4dM5vdE1Img/s1600/milion%2Bsposob%25C3%25B3w%2Bjak%2Bzgin%25C4%2585%25C4%2587%2Bna%2Bzachodzie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="A Million Ways to Die in the West 2014 Seth MacFarlane charlize theron" border="0" height="197" src="http://2.bp.blogspot.com/-uy-U4SVaZkU/Vip8vVVBGtI/AAAAAAAAGfc/4dM5vdE1Img/s320/milion%2Bsposob%25C3%25B3w%2Bjak%2Bzgin%25C4%2585%25C4%2587%2Bna%2Bzachodzie.jpg" title="Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie 2014 Seth MacFarlane" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Usilnie próbuję przypomnieć sobie coś jeszcze, ale nic, zero, nul, dupa, pust... zaraz, zaraz... dupa? A było coś...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie, nie! Moje myśli znowu wędrują ku Charlize, a tak być nie może. To przecież poważny blog westernowy, a nie jakaś kapliczka adoracyjna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No to było coś dalej o tym jak to bohater zmienia się "od zera do bohatera", po drodze pojawiają się oczywiście były chłopak Charlize i jego banda, a także zarysowuje się love story. Wszystko to całkiem fajnie opowiedziane, także seans tego filmu, choć dupy nie urywa to daje sporo frajdy. I w tym miejscu skończymy, bo nie mam już siły lać wody. Jak już obejrzycie <b><i>Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie</i></b> to podzielcie się wrażeniami, bo chętnie dowiem się czy o czymś ważnym nie zapomniałem.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-X_blFRwpBLU/Vip8Rj3wjmI/AAAAAAAAGfM/QTWFNdQUM20/s1600/milion%2Bsposob%25C3%25B3w%2Bjak%2Bzgin%25C4%2585%25C4%2587%2Bna%2Bzachodzie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="A Million Ways to Die in the West 2014 Seth MacFarlane" border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-X_blFRwpBLU/Vip8Rj3wjmI/AAAAAAAAGfM/QTWFNdQUM20/s400/milion%2Bsposob%25C3%25B3w%2Bjak%2Bzgin%25C4%2585%25C4%2587%2Bna%2Bzachodzie.jpg" title="Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie 2014 Seth MacFarlane" width="270" /></a></div>
<br />Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-51734415529985234482015-10-15T11:43:00.001-07:002015-10-15T11:43:55.213-07:00Rio Bravo (1959) reż. Howard Hawks<div style="text-align: justify;">
Western legenda z równie legendarną obsadą i reżyserem. Czemu pojawia się u mnie tak późno? Myślicie, że dopiero teraz go zobaczyłem? O nie :) Był to jeden z pierwszych przedstawicieli gatunku, który zobaczyłem po tym jak zacząłem się nim interesować. Blog pojawił się dopiero później.</div>
<div>
No i mamy w końcu tę perłę, zarówno grający w niej aktorzy jak i jej twórcy zjedli zęby na kultowych hollywoodzkich filmach i to jeszcze w czasach, gdy przymiotnik "hollywoodzki" nie miał pejoratywnego znaczenia.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-sFiKVKYrErU/Vh_xk5hvmaI/AAAAAAAAGXQ/X1KxfJCb5DY/s1600/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Rio Bravo 1959 John Wayne" border="0" height="174" src="http://1.bp.blogspot.com/-sFiKVKYrErU/Vh_xk5hvmaI/AAAAAAAAGXQ/X1KxfJCb5DY/s320/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi1.jpg" title="Rio Bravo 1959 Howard Hawks" width="320" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Rio Bravo</i></b> to dumny przedstawiciel klasycznych westernów, który pojawił się na chwilę przed ich śmiercią. Trzeba przyznać, że to piękny finał, a sam film chociaż trzyma się konwencji to tchnie świeżością omijając najchętniej powielane i najprostsze schematy końskich oper.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chance, Dude czy Stumpy to ciągle bezsprzecznie pozytywni bohaterowie, ale daleko im do cnótek niewydymek pokroju Shane'a z <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/12/jezdziec-znikad-shane-1953-rez-george.html">Jeźdźca znikąd</a></i>. Mają swoje wady, ale nie brak im jaj. Jak na "tych dobrych" są autentyczni i zwyczajnie dają się lubić. Czarne charaktery to również ludzie z krwi i kości, prawdziwi degeneraci, a nie wydmuszki powołane do życia ze scenariusza bez polotu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-WNj3jDUdRfs/Vh_x9P7IhcI/AAAAAAAAGXY/xA2SUQgeZ4U/s1600/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Rio Bravo 1959 Dean Martin" border="0" height="174" src="http://3.bp.blogspot.com/-WNj3jDUdRfs/Vh_x9P7IhcI/AAAAAAAAGXY/xA2SUQgeZ4U/s320/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi2.jpg" title="Rio Bravo 1959 Howard Hawks" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Fabuła jest prosta, ale za to ładnie przyozdobiona. Bo oto lokalny bandzior zabija człowieka za co trafia do pierdla. Kumple i rodzina zamierzają go odbić, a stróże prawa osamotnieni w obliczu przeważających sił wroga konsolidują siły. No i pięknie, to dobry punkt wyjścia, z którego można wyprowadzić dalszą narrację na trzy sposoby: </div>
<div style="text-align: justify;">
1. czyniąc ją równie ciekawą co pożar osiedlowego śmietnika,</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
2. dając krwawą, okraszoną wybuchami rąbankę będącą starciem dwóch cwaniaków,</div>
<div style="text-align: justify;">
3. opowiadając po prostu ciekawą historię z polotem.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Na opcję numer dwa było jeszcze za wcześnie, a jedynki szczęśliwie udało się uniknąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-X4Hv5kzcQzg/Vh_yJcKKqLI/AAAAAAAAGXg/v_vgYOUSZwg/s1600/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Rio Bravo 1959 Dean Martin" border="0" height="174" src="http://3.bp.blogspot.com/-X4Hv5kzcQzg/Vh_yJcKKqLI/AAAAAAAAGXg/v_vgYOUSZwg/s320/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi3.jpg" title="Rio Bravo 1959 Howard Hawks" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hawks wystawił do gry bardzo nierówne siły. Drużynę dobrych reprezentuje szeryf Chance, prawdziwy motherfucker będący uosobieniem wszystkiego co najlepsze na Dzikim Zachodzie. Przyłącza się do niego Dude, niegdyś jego zastępca i kozak podobnego kalibru, obecnie miejscowy lump. Właściwy skład zamyka stary i kulawy, lecz odważny i lojalny Stumpy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze nie przedstawiłem czarnych charakterów, ale chyba czujecie już, że będą oni mieli miażdżącą przewagę. Dlatego też scenarzyści dorzucili naszym stróżom porządku dodatkowe wsparcie w postaci wędrownej oszustki (ma ona akurat podwójną wartość, bo dodatkowo nakręca wątek miłosny), właściciela hotelu Meksykańca kurdupla i w odwodach pewnego siebie, narwanego młodziaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-1i1k27Q1uuU/Vh_ydQhwF4I/AAAAAAAAGXo/rQZFFYOaehQ/s1600/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Rio Bravo 1959 John Wayne Ricky Nelson" border="0" height="174" src="http://3.bp.blogspot.com/-1i1k27Q1uuU/Vh_ydQhwF4I/AAAAAAAAGXo/rQZFFYOaehQ/s320/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi4.jpg" title="Rio Bravo 1959 Howard Hawks" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No dobra, a przeciwnicy? Około dwudziestu obytych z bronią i bezwzględnych zakapiorów pod dowództwem bogatego Burdette'a, brata zatrzymanego.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Pytanie więc jakim cudem te łotry nie rozgromią przeciwników z marszu? Można się karmić mrzonkami, że wobec resztek respektu wobec prawa, ale odpowiedź jest bardziej prozaiczna - Chance traktuje zatrzymanego, o którego toczy się cała draka, nie tylko jak aresztanta, ale i zakładnika. Podejmuje narzucone zasady gry, ale i sam je modyfikuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-96lglz7qD5o/Vh_y0mplhhI/AAAAAAAAGX4/VUlD6OuG0F8/s1600/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Rio Bravo 1959 Ricky Nelson John Wayne Claude Akins Walter Brennan" border="0" height="174" src="http://4.bp.blogspot.com/-96lglz7qD5o/Vh_y0mplhhI/AAAAAAAAGX4/VUlD6OuG0F8/s320/Rio.Bravo.1959.PL.DVDRip.XviD-zylasty.avi5.jpg" title="Rio Bravo 1959 Howard Hawks" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym samym zabawa wchodzi na wyższy poziom, czyniąc rozwiązanie siłowe ostatecznością, a nam widzom dając coś więcej niż garść strzelanin i pościgów. A żeby było jeszcze ciekawiej to pozytywni bohaterowie mają jeszcze więcej problemów (jakby bandy zbirów było mało), bo w przeciwieństwie do Burdette'a i jego ludzi nie są wystarczająco zintegrowani i brakuje im wiary w siebie nawzajem.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie dziwię się, że <b><i>Rio Bravo</i></b> jest tak wysoko oceniane. Obok <i>Siedmiu wspaniałych</i> to film, który godnie i zasłużenie zajmuje miejsce w panteonie westernów (szczególnie tych klasycznych).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/--UR4lnuRbMU/Vh_zVjWy3HI/AAAAAAAAGYA/TIqsENXo8m4/s1600/Rio-Bravo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Rio Bravo 1959 John Wayne Dean Martin Ricky Nelson" border="0" height="640" src="http://3.bp.blogspot.com/--UR4lnuRbMU/Vh_zVjWy3HI/AAAAAAAAGYA/TIqsENXo8m4/s640/Rio-Bravo.jpg" title="Rio Bravo 1959 Howard Hawks" width="426" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-86113913504629351572015-09-21T05:39:00.000-07:002015-09-21T11:05:12.969-07:00Navajo Joe (1966) reż. Sergio Corbucci<div style="text-align: justify;">
O Navajo Joe będzie krótko, bo obejrzałem go jakieś dwa tygodnie temu i już średnio pamiętam, a co za tym idzie, nie był chyba wcale taki dobry jak mi się zdawało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyznaję, że całość zaczyna się z jajem. Krew, przemoc i sporo akcji. Problem tylko w tym, że jakieś to takie nudnawe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://kinomisja.pl/wp-content/uploads/2015/05/Navaho-Joe.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://kinomisja.pl/wp-content/uploads/2015/05/Navaho-Joe.png" height="160" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sam Navajo to ciekawy miks, łączy w sobie cechy bezwzględnego mściciela i cynicznego zarobkiewicza, a jednocześnie ma w sobie ludzkie odruchy. I chociaż momentami powinien (chyba) budzić grozę, to ja odczuwałem co najwyżej zaciekawienie, ale też ledwie przelotne. Szkoda tylko, że sam odtwórca głównej roli z wyglądu średnio pasuje na Indianina, tudzież mieszańca (nie pamiętam już). Zresztą Reynolds bez wąsa to nie Reynolds.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A im dalej tym gorzej/lepiej. No właśnie. Niby dużo się dzieje, jest krwawa zemsta, widowiskowy napad na pociąg, fortele których nie powstydziliby się najwięksi motherfuckerzy spaghetti westernu, a jednak jako widz nie odczuwam satysfakcji i na końcu mam wrażenie jakbym przeżuł właśnie coś bardzo mdłego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Być może to dlatego, że Navajo w zasadzie robi co chce i z łatwością osiąga każdy cel. Ten sam zabieg zepsuł mi <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/09/i-bog-powiedzia-do-kaina-e-dio-disse.html">I Bóg powiedział do Kaina...</a></i>, a jednocześnie dał świetny ubaw w przypadku <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/09/sabata-1969-rez-gianfranco-parolini.html">Sabaty</a></i>, ale to jak już kiedyś wspominałem delikatna sprawa i wymaga sporo wprawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://dailygrindhouse.com/wp-content/uploads/2015/08/navajo-joe-1966.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://dailygrindhouse.com/wp-content/uploads/2015/08/navajo-joe-1966.jpg" height="320" width="244" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-12641886476712599962015-09-06T04:17:00.000-07:002015-09-06T04:17:27.473-07:00Człowiek zwany koniem (A Man Called Horse) 1970 reż. Elliot Silverstein Westerny skupiające się niemal wyłącznie na Indianach, czy też takie których akcja rozgrywa się w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku, należą do rzadkości. <b><i>Człowiek zwany koniem</i></b> to historia młodego angielskiego arystokraty Johna Morgana, który znudzony życiem w bogactwie postanawia szukać przygód w Ameryce. Od razu zaznaczyć trzeba, że robi to w kontrolowanych warunkach - z pomocą i opieką wynajętych ludzi.<br /><br /> John nie ma jednak szczęścia (a może ma?), bo napadają na nich Indianie i tylko on zostaje zachowany z życiem, ale... w roli konia matki wodza. Stara się uciec, co każdorazowo kończy się niepowodzeniem. Po którejś takiej próbie Anglik decyduje się poznać obyczaje Indian i uśpić ich czujność. W międzyczasie zaczyna rozumieć i szanować ich kulturę, a oni powoli i niechętnie pozwalają mu stać się członkiem ich społeczności.<br />
<br />
Barwnie ukazano tu kulturę i obyczaje Indian, zupełnie jak w <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2013/10/tanczacy-z-wilkami-dances-with-wolves.html">Tańczącym z wilkami</a></i>. Twórcy nie ukrywają, że ich zwyczaje bywały okrutne (inicjacja wojowników, pozostawianie staruszek na głodową śmierć), a oni sami nieco dzicy, ale mimo to pokazani są tu w pozytywnym świetle. To ludzie którzy wyznają inne wartości, ale da się ich zrozumieć, można się wczuć w ich rolę, czego nie można już powiedzieć o islamistach (wybaczcie ten wkręt, nie mogłem sobie odpuścić).<br />
<br />
Pewnym minusem jest scenariusz, przez który momentami film jest zwyczajnie nudnawy. Nadrabia to kapitalny wątek główny, ale chwilami czuć, że zbiera się na ziewanie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://image.tmdb.org/t/p/original/3aONtqumHranYa1CY5xUMlMHdua.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://image.tmdb.org/t/p/original/3aONtqumHranYa1CY5xUMlMHdua.jpg" height="640" width="443" /></a></div>
<br />Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-23830926708710633532015-09-05T07:02:00.000-07:002015-09-05T07:02:42.035-07:00Sabata (1969) reż. Gianfranco Parolini<div style="text-align: justify;">
Szczypta humoru i nadmiar akcji to świetna mieszanka, chociaż nie wszystkim wychodzi. Sabata szczęśliwie jest jedną z udanych produkcji tego typu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zabawa rozkręca się już od samego początku. Może i skok na bank to sztampa, ale przeprowadzony w widowiskowym stylu jest przyjemnym akcentem na sam początek. A już chwilę później wielkie wejście Lee Van Cleefa z tym swoim charakterystycznym kpiarskim uśmieszkiem. Mało tego, na pierwszy rzut oka widać, że to LVC u szczytu swoich możliwości i z pewnością da nam niezły pokaz. A jakby tego jeszcze było mało to dochodzi nam kapitalna muzyka:</div>
<br /><div style="text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/Ae1XDaiMvMw/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/Ae1XDaiMvMw?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Rewelacja to mało powiedziane, a z każdą minutą jest coraz lepiej. Wiele elementów <b><i>Sabaty</i></b> to charakterystyczne składowe spaghetti westernów, jest zabawny grubas nożownik, milczący Indianin akrobata i grajek będący chyba pierwowzorem Desperado, ba! nawet Meksykanie się przewijają. Główny bohater otacza się dziwakami stając naprzeciw niezliczonego wroga. Jego postać jest tajemnicza i intrygująca, wiemy tylko, że to niezrównany strzelec.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zwycięstwa przychodzą mu aż za łatwo, bo zabija kogo i jak chce. Na pierwszy rzut oka widać, że nikt nie może mu zagrozić. Zwykle taki bohater, by mnie znudził lub zirytował, lecz w wykonaniu Lee Van Cleefa, otrzymujemy postać, która nie da się nie lubić. To jak <i><a href="http://mikserfilmowy.blogspot.com/2015/06/kung-fury-2015-rez-david-sandberg.html">Kung Fury</a></i> :D Pozostaje chcieć tylko więcej i więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-suoMnk3fLPM/Ver0Y0M_g0I/AAAAAAAAGOA/CQAfSbdjyc8/s1600/Sabata%2Blee%2Bvan%2Bcleef.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="sabata lee van cleef" border="0" height="180" src="http://4.bp.blogspot.com/-suoMnk3fLPM/Ver0Y0M_g0I/AAAAAAAAGOA/CQAfSbdjyc8/s320/Sabata%2Blee%2Bvan%2Bcleef.jpg" title="sabata" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Inna rzecz, że nie jest znowu tak łatwo. Znakomite umiejętności strzeleckie to jedno, ale Sabata korzysta też z rozumu, zastawiając na przeciwników przemyślane zasadzki. A że nawet taki heros ma ograniczenia to korzysta z pomocy wspomnianych nożownika i akrobaty. I oni podkręcają i tak już gorącą atmosferę, bo dostajemy więcej pościgów, strzelanin, walk i widowiskowych forteli.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jego wizyta w mieście to jeden wielki żart ze skorumpowanych gospodarzy (naprawdę wredne i nikczemne typki), którym zdawać się może, że zaraz przechytrzą Sabatę, a w rzeczywistości to on cały czas trzyma ich w garści. Małymi krokami zwiększa swoje wpływy i bogactwo, patrząc jak przeciwnicy coraz bardziej się motają. Jednocześnie pozostaje człowiekiem uczciwym i przyzwoitym, a nie jak mogłoby się wydawać bandytą, który okrada innych bandytów.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-Avzd2Spa5f0/Ver0_jJPyhI/AAAAAAAAGOI/KPaEI6MPu9U/s1600/sabata%2Bwestern.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="sabata lee van cleef" border="0" height="135" src="http://3.bp.blogspot.com/-Avzd2Spa5f0/Ver0_jJPyhI/AAAAAAAAGOI/KPaEI6MPu9U/s320/sabata%2Bwestern.jpg" title="sabata" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio dużo narzekałem na braki techniczne w oglądanych pokrewnych produkcjach. Tutaj nic z tych rzeczy. Na pierwszy rzut oka widać wysoki budżet i zdolnych twórców. Mamy świetne zdjęcia i bogatą otoczkę w postaci scenografii, kostiumów i rekwizytów. Aż miło cieszyć nimi wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dawno nie oglądałem tak udanego filmu. Po skończonym seansie <b><i>Sabata</i></b>, aż krzyczy: zobacz mnie jeszcze raz i ciężko mu odmówić, bo to świetna rozrywka na wysokim poziomie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-CdgDMB_Etgw/Very6KbsOJI/AAAAAAAAGN0/nrY9W1RFhVA/s1600/sabata.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="sabata plakat" border="0" height="310" src="http://2.bp.blogspot.com/-CdgDMB_Etgw/Very6KbsOJI/AAAAAAAAGN0/nrY9W1RFhVA/s400/sabata.jpg" title="sabata" width="400" /></a></div>
<br />Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-44770638278920854772015-09-03T01:40:00.002-07:002015-09-21T05:30:35.386-07:00I Bóg powiedział do Kaina... (E Dio Disse a Caino...) 1970 reż. Antonio Margheritiego<div style="text-align: justify;">
Raz jeszcze zemsta okazuje się motywem przewodnim westernu, ale nie ma się co dziwić, bo w świecie bezprawia jakim był Dziki Zachód przemoc i odwet musiały być na porządku dziennym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Kiedy po dziesięciu latach z obozu pracy wychodzi niesłusznie osadzony Gary Hamilton, jego jedynym pragnieniem jest pomszczenie własnych krzywd. Nie ma prawie nic, za ostatni grosz kupuje karabin i amunicję, po czym rusza wyrównać rachunki zapowiedziawszy wcześniej swoje przybycie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.fistfulofpasta.com/reviews/andgodsaidlen/ags1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.fistfulofpasta.com/reviews/andgodsaidlen/ags1.png" height="167" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A w miasteczku, klasyka gatunku, wszystkim trzęsie bogaty bandzior i jego świta, którzy jak to bywało w tamtych czasach, zaraz po wojnie sięgnęli po władzę korzystając z zamieszania i braku woli oporu u pozostałych.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Chociaż Hamilton jest świetnym strzelcem i bez problemu dziesiątkuje szeregi wroga, to jednak nie dałby sobie rady sam, a pomaga mu nietypowy sojusznik - pogoda. Chwilami trudno odróżnić mściciela od zjawisk meteorologicznych, bo jego przybycie zbiega się z nadchodzącymi burzami i tornado. Nawet ukryci w pałacu wrogowie jak mantrę powtarzają: "będzie burza", "idzie tornado", "to będzie największa wichura od lat", a jednocześnie szykują broń i rozstawiają warty w oczekiwaniu na wieczorne przyjście Hamiltona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://kinomisja.pl/wp-content/uploads/2015/05/and.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://kinomisja.pl/wp-content/uploads/2015/05/and.jpg" height="167" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja rozkręca się powoli, chyba nie przesadzę jeśli powiem, że ospale. Problem w tym, że nie z braku działań bohaterów, o nie. Obie strony intensywnie przygotowują się do walki, dochodzi do pierwszych starć, ale zwycięstwa przychodzą Hamiltonowi tak łatwo, że nie robią wrażenia. Ba! zupełnie jak pojawienie się Tygrysów na polu bitwy wzbudzało strach u amerykańskich pancerniaków, tak tu pogłoska o pojawieniu się mściciela budzi grozę u jego wrogów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trup się ściele gęsto i z biegiem czasu całość nabiera kolorków, dochodzi m.in. sprawa syna szefa bandytów, chłopaka dobrego i nieświadomego prawdy o swoim ojcu, a przez to nieco zagubionego w rozgrywającym się szaleństwie. A tajemnica cały czas wisi w powietrzu. No i jest jeszcze i kobieta, a skoro i kobieta to także zdrada. Nie dziwi więc nieufność i dystans Hamiltona do wszystkiego, on chce tylko zabijać, by ukarać złoczyńców.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o obsadę to tylko Kinski i nikt więcej. Nie żeby źle zagrali, wręcz przeciwnie, dobrze wykonali swoją robotę, ale to on zgarnął całe show i to nawet bez specjalnego wysiłku - całość zrobiła za niego jego zimna i zacięta twarz. I nawet wyszła mu postać, z którą można sympatyzować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSmsbr0bW4EBUjr-J-FnlAILcTVtTxk63irnE8LGATO6F57CvPGISf7Ky0HeoIbtiGs3-PnyASDScXcHIcubK9aKyXmy803QWW-fsRLJR6IZyAYcb5qca4rHSWVUHSxzdOFN5unQlAnVh_/s1600/diodissecaino.PNG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="139" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSmsbr0bW4EBUjr-J-FnlAILcTVtTxk63irnE8LGATO6F57CvPGISf7Ky0HeoIbtiGs3-PnyASDScXcHIcubK9aKyXmy803QWW-fsRLJR6IZyAYcb5qca4rHSWVUHSxzdOFN5unQlAnVh_/s1600/diodissecaino.PNG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Muzyka trochę mnie zaskoczyła, bo melodia jest typowa dla włoskich westernów, ale śpiew już jakiś taki typowo amerykański. Niby się to gryzło, ale w sumie nawet przypadło mi do gustu. </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Sporym minusem są zdjęcia, kamera z początku bardzo się trzęsie co jest dość irytujące, ale z czasem nieco ustaje. Pozostają jednak nie lubiane przeze mnie najazdy i gwałtowne dźwięki/muzyka w momentach szczególnie emocjonujących, jakby widz był za głupi, by zdać sobie sprawę, że stało się coś istotnego. Heh, wiem, czepiam się, to było wtedy normalne, ale dziś już strasznie drażni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>I Bóg powiedział do Kaina...</i></b> to całkiem niezła pozycja, chociaż mnie ciut wynudziło to ospałe tempo i zbyt łatwe sukcesy Hamiltona. Mam już za sobą <i>Sabatę</i> z Lee Van Cleefem i tam również bohater był niezrównanym motherfuckerem, ale inna też była konwencja, bo bardziej z przymrużeniem oka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.filmposter.net/media/catalog/product/cache/2/thumbnail/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/8/2/8225.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.filmposter.net/media/catalog/product/cache/2/thumbnail/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/8/2/8225.jpg" height="640" width="462" /></a></div>
<br />Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-45235549089550810562015-08-29T23:38:00.000-07:002015-08-29T23:38:22.670-07:00Eskorta (The Homesman) 2014 reż. Tommy Lee Jones<br />
<div style="text-align: justify;">
Dzień dobry, cześć i czołem :D Witam Was w drugim dniu urlopu. Inauguracyjne chlańsko już za mną, więc mogę się wreszcie poświęcić filmom i książkom. Dzisiaj <b><i>Eskorta</i></b>, dzieło którego powstanie zarejestrowałem i jak zawsze zanotowałem sobie, by obejrzeć w późniejszym terminie. Pewno długo by to jeszcze nie nastąpiło, ale żona wyczaiła, że grają w kinie i postanowiła mnie na to wyciągnąć. Wątpię by interesował ją ten tytuł, raczej chciała mnie po prostu gdzieś zabrać i uznała, że westernowi się nie oprę. Sprytna bestia...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://flavorwire.files.wordpress.com/2014/11/homesman2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="163" src="https://flavorwire.files.wordpress.com/2014/11/homesman2.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mary Bee Cuddy wioząca trzy wariatki z Nebraski do Iowy to kobieta zaradna, uparta i inteligentna. Można by powiedzieć perełka na zadupiu wśród prostackich farmerów i bezmyślnych starych kwok. A jednak Mary ma problem, ze względu na swoją inność nikt jej nie chce, a ona powoli zamienia się w starą pannę. Czy to desperacja w szukaniu męża, czy też chęć zaimponowania sąsiadom, w każdym razie Mary decyduje się przetransportować chore psychicznie kobiety, ale na wyprawę bierze ze sobą napotkanego z pętlą na szyi Georga Briggsa, któremu darowuje życie w zamian za pomoc. Podstarzały pijak sprawia z początku wrażenie nieogarniętego głupka, ale z czasem pozwala poznać ukryte talenty i bagaż życiowego doświadczenia, tak przydatne w długiej i niebezpiecznej trasie, na której przyjdzie bohaterom spotkać Indian, łajdaków czy inne trudności w postaci zimna i głodu.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://moargeek.com/wp-content/uploads/2014/08/the-homesman-photo-534bd9d35d6f71.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://moargeek.com/wp-content/uploads/2014/08/the-homesman-photo-534bd9d35d6f71.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Swank i Jones to znakomity duet. Ona pobożna, ułożona i zasadnicza, on leniwy złośliwiec, z niechlubną przeszłością, którą powoli poznajemy. Dzięki niej z biegiem podróży uszlachetnia się, jednak co chwilę upada, szczególnie w momentach, gdy nie ma przy nim towarzyszki. Nie chcę spojlerować, ale napomknę tylko, że Briggs mimo narastających trudności kontynuuje swoją misję co oczywiście zasługuje na pochwałę, ale w tym samym czasie w brutalny sposób zabija w odwecie ludzi, chociaż kara jest zupełnie nieadekwatna do winy. Przyznać trzeba, że jego postać z początku niepozorna, zaskakuje przy bliższym poznaniu. Jednocześnie trudno go nie lubić, chociaż momentami odstręcza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://szczere-recenzje.pl/wp-content/uploads/2014/10/the-homesman-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://szczere-recenzje.pl/wp-content/uploads/2014/10/the-homesman-2.jpg" height="220" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Eskortę</i></b> warto obejrzeć również dla pięknych zdjęć. Jak okiem sięgnąć wszędzie rozległe przestrzenie prerii i bezkresnego nieba. Niby nudna sceneria, a aż trudno uwierzyć ile się na niej może wydarzyć (z reguły zła). A fabuła co trzeba przyznać, trudna jest do przewidzenia i nieraz zaskakuje.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://cdn.wegotthiscovered.com/wp-content/uploads/the-homesman-poster.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://cdn.wegotthiscovered.com/wp-content/uploads/the-homesman-poster.jpg" height="640" width="476" /></a></div>
<br />Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-8879939826141007832015-08-24T05:10:00.000-07:002015-08-24T05:10:14.752-07:00Człowiek zwany ciszą (Il Grande silenzio) 1968 reż. Sergio Corbucci<div style="text-align: justify;">
<b><i>Człowiek zwany Ciszą</i></b> przypadł mi do gustu już od samego początku. Po pierwsze, akcja filmu rozgrywa się w zimie, a nawet laicy wiedzą, że naprawdę niewiele jest westernów w śnieżnej scenerii. Po drugie, od samego początku urzekła mnie piękna muzyka Morricone, naprawdę świetnie dopasowana do narracji, smutna lub niepokojąca zależnie od sytuacji. To film, który ma parę mocnych akcji i niezłych tekstów, ale żeby jednak nie zdezorientować Was zbytnio, chwilowo przestanę słodzić i skupię się na tym co mi się nie spodobało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.cubecinema.com/media/diary/thumbnails/6178.jpg.800x800_q85.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.cubecinema.com/media/diary/thumbnails/6178.jpg.800x800_q85.jpg" height="174" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sama fabuła może nie powala, bo oto kolejny mściciel, który walczy o uciśnionych (chociaż nie tak za darmo, żeby kto nie powiedział: frajer), w tym przypadku drobnych przestępców, którzy ukrywają się w górach czekając na amnestię. Na przeciw niemu stają bezwzględni łowcy głów i sprzysięgłe z nimi władze pobliskiego miasteczka. Sympatie widzów ustalają się oczywiście po stronie tytułowego Ciszy i ofiar łowców, ale ich sytuacja w świetle prawa skłania też do refleksji: czemu to czarne charaktery stoją po stronie prawa i to prawa, które raczej większość społeczeństwa by respektowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirVE7KRfsC9L9-Vq4ut2rCj4xyPu3XF0Jb2aFta7zuZxkh_pJywLcpYnx94ye0zIlpIGFam2wF6gbHfLADGxYsKrwWfStr_7aWVjmtPJhuhoqdcZ8q1n7Ts3asXXEv-NAgP54mmlQVVTI/s1600/vlcsnap-2012-04-04-22h49m07s231.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirVE7KRfsC9L9-Vq4ut2rCj4xyPu3XF0Jb2aFta7zuZxkh_pJywLcpYnx94ye0zIlpIGFam2wF6gbHfLADGxYsKrwWfStr_7aWVjmtPJhuhoqdcZ8q1n7Ts3asXXEv-NAgP54mmlQVVTI/s1600/vlcsnap-2012-04-04-22h49m07s231.png" height="189" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szkoda że aktorsko film leży, bo jedynie Kinski dał czadu wykreowawszy postać bezwzględnego i cynicznego łowcy głów. Ma w sobie coś tak odpychającego, że od razu budzi niechęć i to się przekłada na grę. Także talentu odmówić mu nie można. Sam tytułowy bohater zaś wypadł słabo, chociaż pomysł na niemego mściciela broniącego uciśnionych był całkiem ok, to jednak Trintignant w moim odczuciu nie podołał prezentując przez cały film może dwie trzy miny, co wydaje mi się słabe. O pozostałych nie ma co wspominać, bo jakoś ich tak za mało, niegodziwy sędzia ledwie miga tu i ówdzie, a szeryf jest jakiś taki nazbyt pierdołowaty jak na tak poważny film.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://image.tmdb.org/t/p/w1920/hYXjLTOnQvKVjIUIm3El10QoiqV.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://image.tmdb.org/t/p/w1920/hYXjLTOnQvKVjIUIm3El10QoiqV.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Technicznie też kiepściutko, jest mnóstwo niepotrzebny najazdów kamery, gdzieś pod koniec odniosłem wrażenie, że jedna scena im się nieudała, wyszła nieostra i prześwietlona, a mimo to znalazła się w filmie. Niby drobnostki, niby da się przeżyć, ale jednak kumulują się z pozostałymi mankamentami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niemniej <b><i>Człowieka zwanego Ciszą</i></b> zdecydowanie warto obejrzeć, bo to bezsprzecznie brutalne kino, któremu daleko do klasycznych westernów czy nawet wielu spaghetti westernów z happy endami. Tutaj prawo stoi po stronie bogatych i silnych, a biednym pozostaje jedynie prawo zemsty. Co ciekawe o ile trudno jednoznacznie osądzić po czyjej stronie jest racja, bo łowcy zabijają przestępców w świetle prawa, chociaż każdy widzi, że jest to kara nieproporcjonalna do popełnionych win lub nie uwzględniająca okoliczności łagodzących, to Cisza pokazuje, że na każdego znajdzie się sposób. Sam również zabija i to równie podstępnie, bo prowokuje swoich przeciwników, by pierwsi wyciągnęli w jego stronę rewolwer, a potem prześciga ich, zabijając tym samym w świetle prawa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i.jeded.com/i/the-great-silence-il-grande-silenzio.16190.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i.jeded.com/i/the-great-silence-il-grande-silenzio.16190.jpg" height="640" width="448" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-38580197272241865182015-07-06T04:27:00.000-07:002015-07-06T04:27:05.096-07:00Rio Lobo (1970) reż. Howard Hawks<br />
<div style="text-align: justify;">
Krótko, żeby nie przynudzać. <b><i>Rio Lobo</i></b> to całkiem niezły westerny z ledwie paroma mankamentami. Ładnie zrealizowany i z niezłą obsadą (Wayne + dziewczęta) pozwala się cieszyć ciekawym scenariuszem. Bo oto wojna secesyjna się kończy, a niedawni przeciwnicy, którzy poznali się na niej zawierają nić porozumienia. To sytuacja korzysta dla obu stron, bo w miasteczku Rio Lobo, gdzie ponownie krzyżują się ich losy dochodzi do aktów bezprawia (klasyka, przybyły po wojnie watażka zastrasza miejscowych i wykupuje ich ziemię).</div>
<br /><div style="text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.wixstatic.com/media/34c6ac_1738c58bf48144a693d6a7720a5d8f2f.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://static.wixstatic.com/media/34c6ac_1738c58bf48144a693d6a7720a5d8f2f.jpg" height="179" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Stary żołnierz Unii, dwóch konfederatów, pijaczyna (Jack Elam zawsze na plus) i trzy napalone laski ruszają do walki z ciemiężcą, a swoją mniejszą liczebność nadrabiają stosując rozmaite fortele. Jest nieźle ale bez szaleństw, no może scena porwania pociągu na początku robi nadzieję na niezłą jazdę, ale potem jakoś to wszystko wyhamowuje, tak że otrzymujemy po prostu przyzwoity poziom. Przy okazji też napiszę, że chociaż Wayne wypadł tutaj dobrze to po prawdzie widywałem lepsze jego role.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://anotherfilmblog.files.wordpress.com/2010/08/lobo12.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="178" src="https://anotherfilmblog.files.wordpress.com/2010/08/lobo12.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Momentami akcja trochę siada i są przestoje, niektóre zachowania bohaterów zdają się być nieprzemyślane i jakby na siłę jak choćby fakt szybkiego zbratania się dawnych wrogów, czy nieprzemyślane posunięcia dające przewagę wrogowi (jakby po to tylko, by dalej posunąć akcję). Wątek miłosny tutaj jest zbyt grzeczny i aż prawie popada pod same achy i ochy w świetle księżyca, bo młodzian zachowuje się jak mimoza i tym samym tracimy potencjał jaki dawało umieszczenie w filmie trzech atrakcyjnych lasek. Jedno co dobre z jego pierdołowatości to to, że wprowadza nam trochę humoru w niektórych scenach, podobnie jak pijackie akcenty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://image.toutlecine.com/photos/r/i/o/rio-lobo-01-g.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://image.toutlecine.com/photos/r/i/o/rio-lobo-01-g.jpg" height="155" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ogólnie rzecz biorąc to dobry western, nawet momentami z jajem, ale zbyt wielu szans tu nie wykorzystano, do czego doszły liczne drobne błędy i bilans całości wychodzi tak średnio.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.fwcdn.pl/po/91/68/9168/7424041.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.fwcdn.pl/po/91/68/9168/7424041.3.jpg" /></a></div>
<br />Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-61106851778326226142015-06-25T22:58:00.000-07:002015-06-25T22:58:25.505-07:00Honor wojonika (The Warrior's Way) 2010 reż. Sngmoo Lee Coś ostatnio mam szczęście do nietypowych westernów. Po zabawach konszachtach z diabłem i rozmowach ze zmarłymi przyszedł czas na chińskich wojowników na Dzikim Zachodzie. Tak jak poprzednio fabuła jest naszpikowana różnymi nieprawdopodobnymi i widowiskowymi elementami, lecz tym razem już totalnie przegięto i to chyba czyni ten film tak zajebistym.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.timeout.jp/data/files/00/00/00/01/24/67/bc29347c08028da0d58c5c3dfda48de74eb17540_tn647x298.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.timeout.jp/data/files/00/00/00/01/24/67/bc29347c08028da0d58c5c3dfda48de74eb17540_tn647x298.jpeg" height="146" width="320" /></a></div>
<br />
Pierwsze co zwraca uwagę to zdjęcia: barwne, przesycone, epicko nierzeczywiste i taki też będzie cały film. Taki jest bohater, przekolorownay na maksa, prawdziwa maszyna do zabijania co udowadnia nam już w pierwszych minutach.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://cache.reelz.com/assets/content/repFrame/52349/DannyHustonWarrior.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://cache.reelz.com/assets/content/repFrame/52349/DannyHustonWarrior.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
<br />
Humor to druga mocna strona <b><i>Honoru wojownika</i></b> obok wywalonych w kosmos scen walk. Bo oto najpotężniejszy wojownik świata odnajduje spokój i spełnienie po środku pustyni, robiąc pranie dla swych dziwacznych kumpli i pielęgnując ogródek. Aha, no i spotyka wielką miłość.<br />
Zresztą Yang to człowiek zagadka, nawet nie wojownik, to prawdziwy Berserk, który potrafi rozwalić na raz osiemdziesięciu ze stu przeciwników, po czym nie wiadomo skąd nadchodzi kolejnych pięćdziesięciu, ale od czego ma się przyjaciół, którzy gotowi są rozpieprzyć w drobny mak całe swoje miasteczko i zredukować liczbę mieszkańców do 10%.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://fireandsonic.com/wp-content/uploads/2010/12/the-warriors-way-movie-photo-08.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://fireandsonic.com/wp-content/uploads/2010/12/the-warriors-way-movie-photo-08.jpg" height="134" width="320" /></a></div>
<br />
I co z tego, że widać zastosowanie green screena w większości scen, i co z tego, że całość to przegięcie jak w jakimś GTA. Film ma bawić i bawi. To po prostu niezła bajka w klimatach westernu. Jeśli oglądaliście i podobało Wam się <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/02/sukiyaki-western-django-2007-rez.html">Sukiyaki Western Django</a></i> to polubicie <b><i>Honor wojownika</i></b>. Jeśli z kolei bardziej jesteście fanami filmów w stylu <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2014/02/dobry-zy-i-zakrecony-joheunnom.html">Dobrego, złego i zakręconego</a></i> to też dobrze trafiliście :D<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://crankleft.com/files/the-warriors-way-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://crankleft.com/files/the-warriors-way-1.jpg" height="300" width="400" /></a></div>
<br />Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-33928760861344103782015-06-23T13:01:00.000-07:002015-06-23T13:01:50.206-07:00Jonah Hex (2010) reż. Jimmy Hayward Ostatnim razem była <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/06/smierc-w-tombstone-dead-in-tombstone.html">Śmierć w Tombstone</a></i> z elementami irracjonalnymi i nieumiarkowanym korzystaniem ze słabej jakości efektów specjalnych, które to nijak nie mogły podźwignąć tej produkcji. W <b><i>Jonah Hex</i></b> również wykorzystano siły nadprzyrodzone, a całość naszpikowano fajerwerkami, ale tutaj się to w większości udało. A do tego dobra gra aktorska oraz niezłe zdjęcia i dalsze porównanie traci sens.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://i.ytimg.com/vi/_l0zSd_DQQ4/hqdefault.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i.ytimg.com/vi/_l0zSd_DQQ4/hqdefault.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Od początku towarzyszy nam, a raczej głównemu bohaterowi, jego tajemnica, którą poznajemy powoli z biegiem czasu. Co jednak wiemy na pewno? Że zabito mu rodzinę, a on otarł się o śmierć zyskując przy tym niezwykłą i przydatną umiejętność rozmawiania ze zmarłymi. Niestety nawet mimo to nie zdążył schwytać swojego krzywdziciela i wymierzyć mu zemsty.<br />
<br />
Jak dla mnie to całkiem niezły początek, a dalej jest tylko lepiej. Nie dość, że twórcy pobudzają ciekawość dawkując wspomnienia z przeszłości Hexa w niewielkich dawkach i sporych odstępach czasu, to jeszcze jego aktualna sytuacja szybko się komplikuje.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://antifilmschoolsite.files.wordpress.com/2012/07/jonah-hex-crop-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="196" src="https://antifilmschoolsite.files.wordpress.com/2012/07/jonah-hex-crop-2.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Mimo dobrego scenariusza, <b><i>Jonah Hex</i></b> w dużej mierze nastawiony jest na widowisko, czego dowodem są oryginalne (może czasami zbyt przekombinowane) bronie z finałową Wunderwaffe na czele, spora dawka strzelanin i fajerwerków, a także rozmach całej imprezy, która nie ogranicza się jedynie do jakiegoś zapyziałego miasteczka na Dzikim Zachodzie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i.ytimg.com/vi/f63BYEY8Tdw/maxresdefault.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i.ytimg.com/vi/f63BYEY8Tdw/maxresdefault.jpg" height="133" width="320" /></a></div>
<br />
Brolin dał tu z siebie naprawdę sporo, z wielką blizną na policzku i zaciętym spojrzeniem już sam jego widok budzi respekt (a pod kapeluszem to nawet trochę Charlesa Bronsona przypomina). Oschły w obyciu, bezlitosny dla wrogów, lecz o dobrym sercu daje końcowy efekt naprawdę ciekawej postaci. Malkovich w roli czarnego charakteru spisał się równie kozacko, chociaż... on mi jakoś nie pasuje do westernów, no sam nie wiem. Nie wykorzystano za to potencjału Megan Fox i Michaela Fassbendera, którzy przyćmieni dwoma powyższymi przewijali się w tle, ale bez szans na wybicie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://bloody-disgusting.com/photosizer/upload/jonahhires042910.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://bloody-disgusting.com/photosizer/upload/jonahhires042910.jpg" height="640" width="432" /></a></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-54919170303394255912015-06-21T22:42:00.001-07:002015-06-23T13:02:10.852-07:00Śmierć w Tombstone (Dead in Tombstone) 2013 reż. Roel Reiné Nie powiem, wściekły wyraz twarzy Trejo z plakatu i opis (za Filmwebem):<br />
<br />
<i>Zamordowany przez własnych ludzi lider gangu trafia do piekła. Dostaje od Szatana szansę na zemstę, którą postanawia wykorzystać,</i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
rozbudziły moją ciekawość. Machnięciem ręki zbyłem nawet informację, że to nie wersja kinowa, a video. No bo co tam, na różne niskobudżetowe perełki człowiek w swoim życiu trafiał, a niejednym blockbusterem ręce sparzył. Tu zapowiadała się wypas rąbanka, szczególnie jak jeszcze dojrzałem nazwisko Rourke. No kurczaki! Sukces murowany bym rzekł. Nie mogąc się doczekać wkroczyłem do Tombstone.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKp_hUesYotLyzTDeO1WJP5UECbY4sb9j8arlp8Kz3O6ghorYzDoEGlP-Ez5_jG4vFyGM2VLJB2-HwhJrMG3SRJcMr_PnNg5kSHiBpR725ZVjOHa5TR-7NzyF1Hwc8QezP7hr5I5dae1Xk/s1600/Dead-in-Tombstone-Danny-Trejo-Zombie.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="dead in tombstone" border="0" height="169" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKp_hUesYotLyzTDeO1WJP5UECbY4sb9j8arlp8Kz3O6ghorYzDoEGlP-Ez5_jG4vFyGM2VLJB2-HwhJrMG3SRJcMr_PnNg5kSHiBpR725ZVjOHa5TR-7NzyF1Hwc8QezP7hr5I5dae1Xk/s1600/Dead-in-Tombstone-Danny-Trejo-Zombie.png" title="śmierć w tombstone" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I tak jak wszedłem to zaraz padłem zaskoczy niczym Trejo, gdy wydymali go kumple. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-XwvnP1UyC-s/VYeZqV7bszI/AAAAAAAAGLM/ikEZ3IX9VZU/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="dead in tombstone" border="0" height="210" src="http://1.bp.blogspot.com/-XwvnP1UyC-s/VYeZqV7bszI/AAAAAAAAGLM/ikEZ3IX9VZU/s320/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.jpg" title="śmierć w tombstone" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mamy tu sporo kiczu i tendencję do przesadzania, przy czym ani część aktorska, ani operatorska nie uciąga. Zabrakło chyba i pomysłu, bo mamy tu i zdradę i chciwość i okrucieństwo, ale żadne z nich nie są przekonujące. Łajdackie poczynania Reda, który postanawia pozbyć się niewygodnego wspólnika nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Bo ani tu dialogi dobre, ani postaci wyraziste, jakoś się to wszystko rozmywa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL1h7vBcPlQ5izXvIDLt_pt0hlOpPZuVPJUTD5AEVp2r8uhLOujprp22osWQtRlhCu4DVi_RNiJYtr2QEwwpuRrZ8XXel7lq4hOPqNy_wQVjMQlFmYgwBW5k-rws12WkNaBMLYOCKjdY50/s1600/tombstone_rourke.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="dead in tombstone" border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL1h7vBcPlQ5izXvIDLt_pt0hlOpPZuVPJUTD5AEVp2r8uhLOujprp22osWQtRlhCu4DVi_RNiJYtr2QEwwpuRrZ8XXel7lq4hOPqNy_wQVjMQlFmYgwBW5k-rws12WkNaBMLYOCKjdY50/s1600/tombstone_rourke.png" title="śmierć w tombstone" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
I o ile w przypadku aktorów mamy tu Trejo, który już samą swoją obecnością podnosi poziom, a także Rourke w całkiem niezłej roli diabła, to zdjęcia jak wyżej wspomniałem wypadły koszmarnie niczym z jakiegoś fabularyzowanego dokumentu. Rzut okiem na Filmweba uświadomił mnie, że za reżyserię i zdjęcia odpowiada Roel Reiné, pan o całkiem pokaźnej, lecz niezbyt imponującej filmografii. Szkoda że niektórzy nie uczą się na własnych błędach, bo <b><i>Śmierć w Tombstone</i></b> miała potencjał niczym <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2015/06/jonah-hex-2010-rez-jimmy-hayward.html">Jonah Hex</a></i> (o którym następnym razem).</div>
<br />
A prócz powyższych słabości jest jeszcze parę kwiatków w postaci mało wiarygodnej przemiany głównego bohatera, czy jego dziwnych relacji z mającą swoje rachunki do wyrównania Jane. A zresztą, to nawet ciekawe nie jest.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://pgsramblings.files.wordpress.com/2015/01/dead-in-tombstone.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="dead in tombstone" border="0" height="640" src="https://pgsramblings.files.wordpress.com/2015/01/dead-in-tombstone.jpg" title="śmierć w tombstone" width="426" /></a></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-79593644354976575262015-06-18T00:41:00.000-07:002015-06-18T00:41:13.776-07:00Złoto MacKenny (Mackenna's Gold) 1969 reż. J. Lee Thompson Jak tu nie lubić Gregory Pecka? Nie dość że świetny aktor to ma w sobie coś takiego, że w pewnych jego rolach nie móglbym sobie wyobrazić nikogo innego. W roli Mackenny trochę zaskakuje będąc facetem uczciwym do bólu podczas, gdy otaczają go same szumowimy, a w najlepszym razie ludzie o wątpliwym kręgosłupie moralnym. A mimo to podoba się, bo taki wizerunek do niego pasuje, nawet gdy na tle reszty wydaje się być z innego świata.<br /><br /><div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidEN1dJQIpvMN7kPNrNJYHXJOncGaCxMnSXhyphenhyphen6OyIZ84dTzdkYTazbK1bHZemZFVwHGmDkqO-MNyLKcmf9-llQwbpkZpGaMjInGWQS797_6HU6-YlDNdjCqmzZsLM4AcxTi7tV2skzXm1f/s1600/mac4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidEN1dJQIpvMN7kPNrNJYHXJOncGaCxMnSXhyphenhyphen6OyIZ84dTzdkYTazbK1bHZemZFVwHGmDkqO-MNyLKcmf9-llQwbpkZpGaMjInGWQS797_6HU6-YlDNdjCqmzZsLM4AcxTi7tV2skzXm1f/s1600/mac4.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Bo i <b><i>Złoto MacKenny</i></b> nie trzyma się klasycznej konwencji westernu, ci którzy z definicji powinni być dobrzy (jak wojskowi) okazują się łajdakami, a bandyci zamiast odpychać budzą sympatię. Aczkolwiek to ostatnie to być może zasługa Sharifa, który moim zdaniem przypomina Wallacha z <i><a href="http://westerny.blogspot.com/2013/10/dobry-zy-i-brzydki.html">Dobrego, złego i brzydkiego</a></i>. Obaj są łajdakami, ale po prawdzie nie da się ich nie lubić.<br /><br /><div style="text-align: center;">
<a href="http://img11.nnm.me/2/1/0/a/4/e4f7a4871226d3c922c69b57817.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://img11.nnm.me/2/1/0/a/4/e4f7a4871226d3c922c69b57817.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Zresztą film jest troszkę naszprycowany rozmaitymi atrakcjami tak jakby twórcy chcieli pchnąć jak najwięcej życia w umierajacy już garunek. Mamy więc Indian, których ciężko jest jednoznacznie ocenić, jest i kawaleria, są bandyci, nieudacznicy i w końcu szeryf. Chyba tylko prostytutek zabrakło, ale nie jestem pewien, może gdzieś się przewijały.<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i.imgur.com/RSr3zcz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i.imgur.com/RSr3zcz.jpg" height="180" width="320" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Fabuła jest momentami może ciut sztampowa, ale za to dobrze przemyślana i podzielona tak by nie było miejsc przeładowanych akcją kosztem późniejszej nudy. Tym samym od początku do końca budzi zainteresowanie i każdorazowo zostawia sobie jakiś atut by nas zaskoczyć w momencie kiedy się już nic więcej nie spodziewamy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Całości dopełnia muzyka, zdjęcia (ach te amerykańskie plenery, zawsze cieszą) i otoczka z indiańskich legend, której ja dałem się porwać.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/h7mVLWcMm-U/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/h7mVLWcMm-U?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://usercontent2.hubimg.com/7267331_f520.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://usercontent2.hubimg.com/7267331_f520.jpg" /></a></div>
<div>
<br /></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4258233762585125024.post-67825217641700924272015-06-11T11:41:00.000-07:002015-06-17T09:06:09.665-07:00McLintock! (1963) reż. Andrew V. McLaglen<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5d/McLintock!_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5d/McLintock!_4.jpg" height="144" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
A przechodząc do głównego tematu tego wpisu, zawsze powtarzam, że miks westernu z komedią to ryzykowna i niełatwa do zrealizowania kombinacja. <b><i>McLintock!</i></b> szczęśliwie należy do grona tych udanych. Siłą napędową tego filmu jest Wayne w tytułowej roli, który choć zawsze bezbłędny tu przeskoczył nawet sam siebie. Jego McLintock to postać wyjątkowa, z jednej strony surowy i budzący podziw bogacz, a z drugiej uczciwy i sympatyczny facet, momentami nawet komiczny, po paru głębszych. A ta właśnie jego słabość jest motorem dla zabawnych scen z udziałem żony i pracowników.<br />
<br />
To miła odmiana po krwawych rąbankach we włoskim wydaniu. I chociaż akcja mogłaby się rozgrywać w innych czasach i miejscu to dobrze, że tak się nie stało. Z całą tą westernową otoczką, z klasycznym miasteczkiem, ze stadami bydła i z udziałem Indian <b><i>McLintock!</i></b> przypomina, że Dziki Zachód to nie tylko strzelaniny i napady na bank.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.dvdtalk.com/reviews/images/reviews/1/full/1401160102_8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.dvdtalk.com/reviews/images/reviews/1/full/1401160102_8.jpg" height="133" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
A prócz McLintocka mamy tu wiele innych barwnych postaci, z których nudni są jedynie jego córka i zakochany w niej młodzian. Pozostali to prawdziwa parada indywiduów, jest żona odstawiająca wielką damę, a jednocześnie zdająca się mieć talent do dokuczania mężowi, jest strojący fochy i narzekający złe obyczaje Chińczyk, jest zakręcony wódz Indian snujący się ze swoimi ludźmi w poszukiwaniu whisky i wiele innych ciekaw osób, a każda (no może prócz barmana) całkowicie zależna od McLintocka.<br />
<br />
Oby więcej takich filmów :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.olivefilms.com/wp-content/uploads/2013/02/mclintock.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.olivefilms.com/wp-content/uploads/2013/02/mclintock.jpg" height="640" width="456" /></a></div>
Pan Szyszekhttp://www.blogger.com/profile/09738752273905064258noreply@blogger.com6