poniedziałek, 12 stycznia 2015

Kowboje i obcy (Cowboys & Aliens) 2011 reż. Jon Favreau

   Było ostatnio parę klasyków to czas na coś innego, przed Państwem kolejna ciekawostka, a mianowicie western sci-fi o jakże wdzięcznym tytule Kowboje i obcy! I bynajmniej nie chodzi tu o imigrantów z Chin czy Rosji, a o prawdziwych ufoludków :D

   Jak dla mnie już sam ten surowy koncept wydał się arcyciekawy. Nieczęsto możemy obejrzeć film o kosmitach, którego akcja rozgrywa się w przeszłości. A przecież czemu nie? Ludzkość z reguł przedstawia się jako zacofaną technologicznie w stosunku do obcych. W takim kowboje ze strzelbami, czy myśliwce F-16, nie powinno to robić przybyszom z gwiazd różnicy.

cowboys & aliens

   I chociaż ogólny zamysł filmu znamy od samego początku i już na tym etapie mocno działa on na wyobraźnię pobudzając ciekawość, to początek okazuje się dodatkowo bardzo tajemniczy i intrygujący. Bo oto na środku pustkowia widzimy samotnego mężczyznę, jest zdezorientowany, a na reku ma dziwną bransoletę. Po chwili podjeżdża do niego trzech mężczyzn z ewidentnie złymi zamiarami. Nasz tajemniczy koleś rozwala ich niczym jakiś Kapitan Ameryka i rusza przed siebie szukać odpowiedzi na kłębiące się mu w głowie pytania.

cowboys & aliens

   Niezły początek, a właściwie super przedstawienie nam głównego bohatera. Niestety już w tym momencie twórcy sugerują nam, że facet dysponuje jakimiś nadludzkimi zdolnościami, co nie znajduje później sensownego wytłumaczenia i jest pewną ślepą uliczką, w którą zabrnęli twórcy, po czym jakby zupełnie to olali. Niby drobiazg, a kole w oczy.

   W każdym razie oddalę się chwilowo na bardziej bezpieczne pola. W czasie moich ostatnich westernowych seansów naoglądałem się i nasłuchałem klasycznych westernowych motywów, fajna sprawa, nie powiem, ale niewiele tu brakuje do przesytu. Dlatego też Kowboje i obcy dali mi trochę świeżego wytchnienia. Zdjęcia są fantastyczne, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że możemy popatrzeć na epickie zmagania jeźdźców z latającymi pojazdami bojowymi obcych. W tle całkiem zacne utwory pasujące do gatunku, ale jednocześnie odróżniające się od starych, znanych szlagierów. Jak dla mnie całkiem fajny sposób przedstawienia Dzikiego Zachodu.

cowboys & aliens

   Wracając do fabuły, nieźle ją skubańce przemyśleli, bo... no właśnie, nie chciałbym tu za bardzo spojlerować. Akcja zawiązuje się nadzwyczaj długo, ale nie jest to czas stracony. W każdym razie, kiedy już całość się rozkręca to dowiadujemy się, że kosmici mają swoje plany w stosunku do ludzkości i Ziemi. Grupa kowbojów postanawia te plany pokrzyżować i rusza przeciwko nieznanemu. Jest napięcie, są i ciekawe postacie podkręcające atmosferę.

cowboys & aliens

   Szczególne ukłony w stronę Harrisona Forda, zawsze kojarzył mi się z całkiem sympatycznym typem, a tu wykreował niezłego skurwiela. Craig również dał z siebie sporo, mając chyba cięższe zadanie, bo zagrać musiał kompletnie zdezorientowanego typa. Szkoda mi tylko Rockwella, ucieszyłem się na jego widok i liczyłem że wcieli się w rolę jakiegoś szajbusa, a tymczasem został nudnym doktorzyną, który co prawda czyni pewne postępy w zostaniu twardzielem na miarę swych towarzyszy, lecz koniec końców pozostaje szarym ludzikiem na uboczu.

   Podsumowują Kowboje i obcy to niezłe widowisko z paroma nieścisłościami, które nie powinny Wam jednak przeszkadzać. Wystarczy dać się ponieść tej fantastycznej historii ;)

cowboys & aliens

4 komentarze:

  1. nawiasem była też podobna produkcja dla tv zrobiona tytułu nie pamiętam już teraz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tv mówisz? A z jakiego okresu, kiedy to oglądałeś? Może jednak coś pamiętasz, by mnie naprowadzić?

      Usuń
    2. Przepraszam, że opdowiadam zamiast właciwego komentatora, ale najprawdopodbiej pewnie chodziło mu o Obcy Przybywają do Kolorado (High Plains Invaders) z 2009 r.

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za odpowiedź, dołączyłem sobie do listy :)

      Usuń