wtorek, 8 lipca 2014

Mały Wielki Człowiek (Little Big Man) 1970 reż. Arthur Penn

   Praca i ciągłe chlańsko nie służą prężnej działalności bloga :D

OPIS:

   Stu dwudziestoparoletni Jack Crabb (Dustin Hoffman) opowiada dziennikarzowi historię swojej młodości w burzliwych czasach Dzikiego Zachodu.


   To chyba jeden z niewielu filmów, który daje tak szerokie spojrzenie na świat Dzikiego Zachodu. Poznajemy między innymi środowisko Indian w różnych okresach, od czasów kiedy mogli cieszyć się wolnością, przez powolne ograniczanie ich praw i terenów, po końcową eksterminację. Poznajemy też życie osadników w miasteczkach i na odludziach. Sporo uwagi poświęcone jest typowym i barwnym postaciom wchodzącym w skład tych społeczności: rewolwerowcom, oszustom, pijakom, czy prostytutkom. Wszystkie te miejsca i osoby poznajemy dzięki głównemu bohaterowi, który w swoim życiu był uczestnikiem życia wszystkich tych środowisk. Nie zabrakło również dzielnej US army i ją też możemy zobaczyć od środka. W filmie przewija się też kilka postaci historycznych, w tym generał Custer i Dziki Bill Hickok.


   Chociaż poszczególne ujęcia i sceny nasycone są sporą dawką humoru (w tym absurdalnego), to całość robi przygnębiające wrażenie i skłania do refleksji, odkrywając jedną z mroczniejszych kart USA, czyli sprawę traktowania Indian.

   Czerwonoskórzy są tu pokazani w lepszym świetle, chociaż nie gloryfikowani, widać różnice pomiędzy poszczególnymi plemionami, ich zapóźnienie i problemy z dostosowaniem się do nowej sytuacji. Zostawiają jednak bardzo pozytywne wrażenie.


   Jack Crabb to ciekawa postać, okazuje się człowiekiem, który płynie z nurtem, korzystając z podsyłanych mu przez los ofert. Odwaga miesza się w nim z tchórzostwem. Jest zagubiony, cały czas szuka swojej drogi w życiu, biorąc przy tym udział w paru istotnych wydarzeniach z historii USA. W swoje nowe wcielenia wchodzi tylko na chwilę próbując, mimo braku predyspozycji, różnych zajęć. Tym sposobem poznajemy chociażby rewolwerowca, który boi się zabijać.

   Wszystkie postacie są tu właściwie wyjątkowe i wszystkie spełniają istotne role, jednak dla mnie najciekawszym był Stare Skóry Wigwamu (Chief Dan George), czyli "dziadek" Jacka. Naprawdę genialna postać z rewelacyjnymi kwestiami i odegrana w perfekcyjny sposób. No mistrzostwo świata.


   Powinienem jeszcze z dziesięć akapitów walnąć wychwalając (całkiem słusznie) ten film, ale zwyczajnie nie mam sił i weny. Po prostu polecam, bo Mały Wielki Człowiek to arcydzieło :)


5 komentarzy:

  1. Fajny humor jest w tym filmie, nieźle się uśmiałem jak oglądałem pierwszy raz. Ale nie jest to wyłącznie komedia. Za pomocą absurdalnego humoru pokazano jak bezsensowny był konflikt białych z Indianami. Jest masakra Czejenów nad rzeką Washita, jest bitwa pod Little Big Horn, są Custer i Hickok ukazani w negatywnym świetle jak nigdy dotąd. Tak więc Arthur Penn nie kłamie, tworzy przekonującą kronikę tamtych wydarzeń. Pokazuje, że Ameryka zbudowała swoją potęgę na krwawych podbojach i bezzasadnej nienawiści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem tym filmem oczarowany, chociaż nie miałem jakoś weny by się rozpisać ;) I mimo iż przedstawiono tu Indian w sposób często absurdalny, to i tak jeden z najlepszych filmów jakie o nich opowiadają.

      Usuń
    2. @ Mariusz
      Z tą kroniką , to nie tak do końca , ukazanie bitwy nad Little Big Horn w tym filmie nie ma kompletnie nic wspólnego z udokumentowaną historią jej przebiegu, a Hitchcock nie ginie przy pokerze i zabija go jakiś dziesięciolatek... Pennowi raczej chodziło o świadome odwrócenie do góry nogami tego wszystkiego, co w klasycznych westernach było uheroizowane na siłę , tak samo wbrew prawdzie historycznej : skoro tak robili przez tyle lat i było spoko git, to ja też tak polecę, tyle, ze w drogą stronę i też będzie git. Dla tego u niego Indianie, to społecznośc o złożonej, bogatej i bardzo subtelnej kulturze i obyczajowości, biali , to banda tępych ciulów nastawionych głównie na destrukcję, Custer jest debilem i kabotynem, a Hitchcock zapitym nieudacznikiem.

      Usuń
    3. Tak, historia jest tu widziana w krzywym zwierciadle, mocno przejaskrawiona, ale i tak więcej w niej prawdy niż w wielu klasycznych westernach. W najsłynniejszym filmie o Custerze, "Umarli w butach" Raoula Walsha Custer pokazany jest jako honorowy dowódca i miłośnik Indian, jakim w rzeczywistości nie był. U Penna jest bezmyślnym oficerem, który nie tylko nienawidzi Indian, ale i naraża na śmierć własnych ludzi, przez co jego porażka pod Little Big Horn staje się bardziej zrozumiała i wiarygodna.

      Usuń
  2. .. Hickok , sorry Al ;)

    OdpowiedzUsuń