środa, 30 kwietnia 2014

Na rozstaju (Amore, piombo e furore) 1978 reż. Monte Hellman

   Spojrzałem na obsadę: Peckinpah, Oates. Fiu, fiu, myślę, może być nieźle. Dalej, w reżyserii Hellmana widziałem już W poszukiwaniu zemsty, które mi się podobało, więc i dlatego oczekiwałem czegoś dobrego.

A miało być tak pięknie...

   Początek jest całkiem ciekawy: skazany rewolwerowiec zostaje ułaskawiony tuż przed egzekucją, by w zamian zabić niepokornego farmera, który sprzeciwia się planom zarządu kolei. Żeby było więcej smaczku, farmer też jest rewolwerowcem.
Spodziewałem się, że przybycie na farmę i standardowa wymiana uprzejmości (albo gróźb) będą jedynie uwerturą do opery, a tu się okazało, że twórcy inaczej to rozplanowali. Mimo to pierwsza połowa filmu jest całkiem ciekawa, a po niesamowitym zwrocie akcji, który zapowiada prawdziwe widowisko robi się... niestety nudno.


   Druga połowa filmu upływa pod znakiem dziwnych scen, jakby robionych na siłę. Wątek miłosny, z początku fascynujący i podgrzewający atmosferę, staje się jakby balastem dla fabuły. Niby cały czas akcja jest na właściwych torach, ale co i rusz z nich zbacza. Podobne odczucia miałem przy Pat Garrett i Billy Kid. Pewne sceny/ujęcia są też zbytnio rozciągane, choćby te łóżkowe, przyprawiały mnie jedynie o ziewanie, ciągnąc się w nieskończoność.

   Role Oatesa i Testi genialne, panowie dali radę nieźle podciągnąć poziom tego filmu. Szczególnie spodobała mi się postać Claytona, dawno już nie widziałem szlachetnego i czarującego rewolwerowca. Peckinpaha prawie przegapiłem, tak mały był jego epizod i w zasadzie niepotrzebny.


   Technicznie film jest dobrze zrealizowany, może nie widowiskowo, ale dobrze. Muzyka jest chyba najsłabszą stroną, bo co prawda w westernowych klimatach, to jednak nazbyt sielankowa.

   Szczerze powiedziawszy pod koniec byłem już tak znudzony, że aż się pogubiłem w całej akcji.

   Na rozstaju warto zobaczyć dla Oatesa i Testi i może paru innych smaczków, ale ogólnie słabizna.

   Dostępny na YT z lektorem:




9 komentarzy:

  1. A ja lubię ten film, mam tu tolerancję dla jego pewnych niedociągnięc ( story w drugiej połowie jest faktycznie niedopracowana ) . Całe główne trio, to aktorzy , do których mam dużą sympatię , kojarzę ich z serią filmów bardzo mi bliskich .
    Warren Oates ( ,, Bring Me a Head of Alfredo Garcia'' ,, the Wild Bunch'' ,, Two Lane Blacktop'' ,, The Hired Hand'' )
    Jenny Agutter ( ,, Walkabout'' ,, American Werewolf in London '' )
    Fabio Testi ( ,, L'Important cest d'aimer'' ,, Il Grande racket'' ,, What Have You Done to Solange?'' ,, Revolver' ).
    A finałowy one liner Oatesa mnie rozwalił :
    - Nie strzelajcie , poddaję się !
    - Cooo? Tyś chyba jesteś , kurwa, niepoważny ! - i jeb w gościa :D
    Z ciekawostek ;
    Fabio Testi kaskaderzył w ,, Once Upon a Time in the West'' - to on leci z dachu na kupę desek, zastrzelony przez Henry'ego Fondę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tego Fabio muszę baczniejszą uwagę położyć, bo to moje pierwsze (świadome) z nim zetknięcie i jestem pod wielkim wrażeniem. Oatesa ciągle poznaję i również rośnie mi w oczach, to dość spokojny typ jak na kowboja, ale chyba to jest właśnie fajne w nim.

      Usuń
  2. ja pamiętam jeszcze taki western siędem rewolwerów braci i tu nazwiska nie pomnę oglądałem to wieki temu dokładnie to w ...święta 81r w mieście zomo ganiało ludzi ;) a sam western pamiętam ze względu na mamuśkę bohaterów z nieodłączną giwerą w dłoni ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ... braci McGregor. reż. Franco Giraldi . Całkiem przyzwoita rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcesz niezły western z Van Cleefem i Oatesem - obczaj ,, Barquero'' Gordona Douglasa .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, już zacząłem je sobie organizować, będą następne w kolejności :D

      Usuń
  5. Niedawno oglądałem odcinek serialu "Cimarron Strip" pt. "Nobody", w którym Warren Oates zaskoczył mnie w roli kompletnego idioty, hałaśliwego i irytującego.

    "Na rozstaju" widziałem tylko w wersji z niemieckim dubbingiem, a gdy nie rozumie się dialogów to doskwiera brak porządnych akcji i dlatego film wydał mi się nudny. Największą atrakcją miały chyba być sceny erotyczne, które w westernach są raczej rzadkością, nawet włoskich. Zatrudniono Jenny Agutter, która była ekshibicjonistką, rozbierała się w "Walkabout", "Equus", a nawet w "Ucieczce Logana". Mój ulubiony film z jej udziałem to "Orzeł wylądował", kino wojenne z zabawnym wątkiem polskim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie te sceny erotyczne najbardziej męczyły. Może czterdzieści lat temu, gdy media nie bombardowały nas taką ilością golizny, to było coś, a dziś, kolejna przydługa scena.

      Usuń