A miało być tak pięknie...
Początek jest całkiem ciekawy: skazany rewolwerowiec zostaje ułaskawiony tuż przed egzekucją, by w zamian zabić niepokornego farmera, który sprzeciwia się planom zarządu kolei. Żeby było więcej smaczku, farmer też jest rewolwerowcem.
Spodziewałem się, że przybycie na farmę i standardowa wymiana uprzejmości (albo gróźb) będą jedynie uwerturą do opery, a tu się okazało, że twórcy inaczej to rozplanowali. Mimo to pierwsza połowa filmu jest całkiem ciekawa, a po niesamowitym zwrocie akcji, który zapowiada prawdziwe widowisko robi się... niestety nudno.
Druga połowa filmu upływa pod znakiem dziwnych scen, jakby robionych na siłę. Wątek miłosny, z początku fascynujący i podgrzewający atmosferę, staje się jakby balastem dla fabuły. Niby cały czas akcja jest na właściwych torach, ale co i rusz z nich zbacza. Podobne odczucia miałem przy Pat Garrett i Billy Kid. Pewne sceny/ujęcia są też zbytnio rozciągane, choćby te łóżkowe, przyprawiały mnie jedynie o ziewanie, ciągnąc się w nieskończoność.
Role Oatesa i Testi genialne, panowie dali radę nieźle podciągnąć poziom tego filmu. Szczególnie spodobała mi się postać Claytona, dawno już nie widziałem szlachetnego i czarującego rewolwerowca. Peckinpaha prawie przegapiłem, tak mały był jego epizod i w zasadzie niepotrzebny.
Technicznie film jest dobrze zrealizowany, może nie widowiskowo, ale dobrze. Muzyka jest chyba najsłabszą stroną, bo co prawda w westernowych klimatach, to jednak nazbyt sielankowa.
Szczerze powiedziawszy pod koniec byłem już tak znudzony, że aż się pogubiłem w całej akcji.
Na rozstaju warto zobaczyć dla Oatesa i Testi i może paru innych smaczków, ale ogólnie słabizna.
Dostępny na YT z lektorem:
A ja lubię ten film, mam tu tolerancję dla jego pewnych niedociągnięc ( story w drugiej połowie jest faktycznie niedopracowana ) . Całe główne trio, to aktorzy , do których mam dużą sympatię , kojarzę ich z serią filmów bardzo mi bliskich .
OdpowiedzUsuńWarren Oates ( ,, Bring Me a Head of Alfredo Garcia'' ,, the Wild Bunch'' ,, Two Lane Blacktop'' ,, The Hired Hand'' )
Jenny Agutter ( ,, Walkabout'' ,, American Werewolf in London '' )
Fabio Testi ( ,, L'Important cest d'aimer'' ,, Il Grande racket'' ,, What Have You Done to Solange?'' ,, Revolver' ).
A finałowy one liner Oatesa mnie rozwalił :
- Nie strzelajcie , poddaję się !
- Cooo? Tyś chyba jesteś , kurwa, niepoważny ! - i jeb w gościa :D
Z ciekawostek ;
Fabio Testi kaskaderzył w ,, Once Upon a Time in the West'' - to on leci z dachu na kupę desek, zastrzelony przez Henry'ego Fondę.
Na tego Fabio muszę baczniejszą uwagę położyć, bo to moje pierwsze (świadome) z nim zetknięcie i jestem pod wielkim wrażeniem. Oatesa ciągle poznaję i również rośnie mi w oczach, to dość spokojny typ jak na kowboja, ale chyba to jest właśnie fajne w nim.
Usuńja pamiętam jeszcze taki western siędem rewolwerów braci i tu nazwiska nie pomnę oglądałem to wieki temu dokładnie to w ...święta 81r w mieście zomo ganiało ludzi ;) a sam western pamiętam ze względu na mamuśkę bohaterów z nieodłączną giwerą w dłoni ;-)
OdpowiedzUsuń... braci McGregor. reż. Franco Giraldi . Całkiem przyzwoita rzecz.
OdpowiedzUsuńo to to dzięki za podpowiedź :)
UsuńChcesz niezły western z Van Cleefem i Oatesem - obczaj ,, Barquero'' Gordona Douglasa .
OdpowiedzUsuńDziękuję, już zacząłem je sobie organizować, będą następne w kolejności :D
UsuńNiedawno oglądałem odcinek serialu "Cimarron Strip" pt. "Nobody", w którym Warren Oates zaskoczył mnie w roli kompletnego idioty, hałaśliwego i irytującego.
OdpowiedzUsuń"Na rozstaju" widziałem tylko w wersji z niemieckim dubbingiem, a gdy nie rozumie się dialogów to doskwiera brak porządnych akcji i dlatego film wydał mi się nudny. Największą atrakcją miały chyba być sceny erotyczne, które w westernach są raczej rzadkością, nawet włoskich. Zatrudniono Jenny Agutter, która była ekshibicjonistką, rozbierała się w "Walkabout", "Equus", a nawet w "Ucieczce Logana". Mój ulubiony film z jej udziałem to "Orzeł wylądował", kino wojenne z zabawnym wątkiem polskim.
Mnie właśnie te sceny erotyczne najbardziej męczyły. Może czterdzieści lat temu, gdy media nie bombardowały nas taką ilością golizny, to było coś, a dziś, kolejna przydługa scena.
Usuń