środa, 1 października 2014

SEXiPIStOLS (Bandidas) 2006 reż. Joachim Roenning, Espen Sandberg

   Po Szybkich i martwych postanowiłem spróbować kolejnego nowego westernu, również z kobietami w roli głównej. I tak padło na SEXiPIStOLS. W ogóle co to za tytuł do cholery?! Trzeba być sklonowaną owcą, albo bezmózgim yeti by coś takiego wymyślić. A w oryginale brzmiało Bandidas. I jeszcze te naprzemienne wielkie i małe litery... jakiś pionier pokemoniastego pisma czy jak...

OPIS:

   Meksyk. Córka zabitego podstępnie posiadacza ziemskiego i chłopka łączą siły i rozpoczynają walkę z amerykańskimi przestępcami okradającymi lokalną ludność. Dziewczyny specjalizują się w napadach na banki.


   W każdym razie film okazał się całkiem udany. To western w uroczym i lekkim komediowym stylu, troszeczkę kojarzy mi się z Butch Cassidy i Sundance Kid, ale nie wiem czy to dobre porównanie. Fabuła nie zaskakuje, mamy biednych Meksykanów, złych Amerykanów z korporacji i samotnych bohaterów stawiających im czoła. Wszystko już było, ale nie zaszkodzi jeszcze raz odświeżyć.


   Hayek i Cruz boskie, panie mają naprawdę dobry warsztat aktorski. A na marginesie, Cruz bardziej mi się podobała :D Ich postacie całkiem ciekawe i pocieszne, bo oto dostajemy sukę z dobrego domu, która przechodzi przemianę pod wpływem swojej partnerki i staje się bardziej ludzka, a jej towarzyszka z kolei zasadniczo się nie zmienia, ale sporo się uczy. Cudny duet. A uzupełnia je przeuroczy i uzdolniony detektyw pierdoła (heh, nie jeden facet chciałby się znaleźć na jego miejscu).


   Miłym akcentem okazało się poszerzenie arsenału naszych bohaterek, prócz rewolwerów pojawiają się noże, a jedna z pań okazuje się całkiem dobrą nożowniczką. Pomysły na napady i sposoby ich realizacji muszą wzbudzić zainteresowanie. Jeśli ktoś lubi heist filmy, to Bandidas mu się spodoba.


   Humor świetny, nie nachalny, nie prostacki, nie przegięty, nie za suchy, ot dobra komedia. Zresztą Salmę Hayek chyba już kiedyś widziałem w podobnej roli. W ogóle widać, ze obie panie musiały mieć niezły ubaw na planie, bo sceny nie są wymuszone, a dość naturalnie wyszły, pomimo całej swojej niesamowitej otoczki.


   Technicznie kawał dobrej roboty, podobał mi się montaż i zdjęcia. Szkoda że muzyka nie zapadła mi w pamięć, może za mało westernowa była? Ach! no i efekty specjalne, jakby to powiedział Siara: mają rozmach skurwisyny :D

   Bandidas zdecydowanie polecam :) I na koniec pytanie do Was: Cruz czy Hayek? :D

19 komentarzy:

  1. mi ten film kojarzy się z viva maria z bardotką i fondą??(czy to lolobrigida była ) co nam w wakacje ostatnio TVP przypominała a apropo pytania u mnie remis ze wskazaniem na hayek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, na Filmwebie podobnie. Hayek prowadzi, to ja w mniejszości zostaję :)

      Usuń
  2. Z kobiecych westernów, takich jak viva maria, królowe dzikiego zachodu, quick & dead i bandidas najlepszy jest ten pierwszy (z bardotką i moreau), pomysłowy i szalony miks dramatu rewolucyjnego, przygody, westernu, komedii i musicalu.

    OdpowiedzUsuń
  3. W etykietach jest błąd - slama hayek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literówka, dzięki. Swoją drogą ładne imię by było, Slama...

      W starszych z kobietami mam spore zaległości. Widziałem raptem "Kasię Ballou", która mnie rozczarowała i "Muły siostry Sary".

      Usuń
  4. No, tam był ten karabin z wykręconą lufą do strzelania zza winkla :D Ale, o czym mało kto wie, Niemcy coś podobnego używali w czasie II WŚ.
    Z tego typu westernów lubię ,, 100 karabinów'' z Raquel Welch . No i muszę w końcu obejrzeć z nią ,, Hannie Caulder'' - westernowy rape'n'revenge,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A grała jeszcze w "Bandolero!", o którym tylko czytałem. Widziałeś może ten film?

      Usuń
    2. Ja "Bandolero" nie widziałem, więc koniecznie muszę nadrobić. A propos filmów McLaglena to obejrzałem niedawno polecanego przez Simply'ego "The Last Hard Men". Bardzo fajny western, brutalny, z mocnym zakończeniem. Mówiłem kiedyś, że pamiętałem iż film ten ma świetną muzykę, ale okazało się że wykorzystano w nim muzykę Goldsmitha ze "100 karabinów" (nawiasem mówiąc też lubię ten film z Raquel).

      Ten karabin z wykręconą lufą (z filmu "Viva Maria") był zajebisty :D Po pierwszym seansie tylko jego zapamiętałem. Podczas ponownego oglądania uśmiechnąłem się także w scenie, gdy jeden z bohaterów rysował projekt takiej broni.

      Usuń
    3. Jak Coburn gra to ja w to wchodzę! :)

      Ajajaj! Ale ja mam zaległości :D

      Usuń
    4. A masz i to podejrzewam, w ciul :-D ,,Last Hard Men'' - w pytę film , blisko mu do ,, Hunting Party''. Jedyny western , gdzie Coburn gra głównego złego.
      Godny reprezentant zwyrodniałych lat 70' , którym neofita McLagen odpokutował swoje wcześniejsze westernowe badziewia,

      Usuń
    5. Oj tatuś... ale ja się poprawię! Od przyszłego semestru same piątki będą xD

      Usuń
    6. A ja sobie nie przypominam, żebym widział wspomniane wyżej "Hunting Party". Widzę, że w obsadzie jest Oliver Reed, szczerze mówiąc to nawet nie wiedziałem, że on grał w jakimkolwiek westernie ;)

      Usuń
    7. W dwóch, jeszcze w komediowym ,, Thee Great Scout & Cathoust Thursday'' , gdzie tak ostro grzali z Lee Marvinem na planie. No chyba , że ,, The Trap'' uznamy za western, to w trzech ( nietypowy melodramat w klimatach ,, Jeremiaha Johnsona' )
      Jak nie widziałeś,,Hunting Party'' to.... to kurwa obejrzyj :-D Nie ma co tak wybitnego killera odklładć.

      Usuń
  5. Widziałem, całkiem niezły, polecam . Jeszcze klasycznego ducha tu czuć, ale już wyrażnie dochodzą do głosu fatalistyczne i antybohaterskie póżne 60-te. W obsadzie James Stewart, Dean Martin i George Kennedy . Ale Raquel tu nie jest,rewolwerowcem w spódnicy' , jak w tamtych.





































    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to też sobie kiedyś zobaczę.

      Hmm, swoją droga albo Ci się komentarz rozjechał, albo znowu tu jakieś chochliki grasują :D :D

      Usuń
  6. Chochliki to grasują w chochli :D To jest Rio Grande , amigo.

    OdpowiedzUsuń