czwartek, 18 czerwca 2015

Złoto MacKenny (Mackenna's Gold) 1969 reż. J. Lee Thompson

   Jak tu nie lubić Gregory Pecka? Nie dość że świetny aktor to ma w sobie coś takiego, że w pewnych jego rolach nie móglbym sobie wyobrazić nikogo innego. W roli Mackenny trochę zaskakuje będąc facetem uczciwym do bólu podczas, gdy otaczają go same szumowimy, a w najlepszym razie ludzie o wątpliwym kręgosłupie moralnym. A mimo to podoba się, bo taki wizerunek do niego pasuje, nawet gdy na tle reszty wydaje się być z innego świata.


   Bo i Złoto MacKenny nie trzyma się klasycznej konwencji westernu, ci którzy z definicji powinni być dobrzy (jak wojskowi) okazują się łajdakami, a bandyci zamiast odpychać budzą sympatię. Aczkolwiek to ostatnie to być może zasługa Sharifa, który moim zdaniem przypomina Wallacha z Dobrego, złego i brzydkiego. Obaj są łajdakami, ale po prawdzie nie da się ich nie lubić.


   Zresztą film jest troszkę naszprycowany rozmaitymi atrakcjami tak jakby twórcy chcieli pchnąć jak najwięcej życia w umierajacy już garunek. Mamy więc Indian, których ciężko jest jednoznacznie ocenić, jest i kawaleria, są bandyci, nieudacznicy i w końcu szeryf. Chyba tylko prostytutek zabrakło, ale nie jestem pewien, może gdzieś się przewijały.


   Fabuła jest momentami może ciut sztampowa, ale za to dobrze przemyślana i podzielona tak by nie było miejsc przeładowanych akcją kosztem późniejszej nudy. Tym samym od początku do końca budzi zainteresowanie i każdorazowo zostawia sobie jakiś atut by nas zaskoczyć w momencie kiedy się już nic więcej nie spodziewamy.

   Całości dopełnia muzyka, zdjęcia (ach te amerykańskie plenery, zawsze cieszą) i otoczka z indiańskich legend, której ja dałem się porwać.



4 komentarze:

  1. Balladę ,, Old Turkey Buzzard'' ( gatunek sępa ) wykonuje Jose Feliciano , a skomponował ją autor soundtracka - Quincy Jones , słynny bandlider, aranżer i producent , kojarzony z jazzem , soulem i czarnym popem, współtwórca m. in. ,,,Thrillera'' Michaela Jacksona. Fakt godny odnotowania , bo jazzmani bardzo rzadko komponowali muzykę do westernów .
    Wymieniając atrakcje tego filmu zapomniałeś nadmienić o ładnych cyckach w scenie podwodnej i trzęsieniu ziemi . No i o obsadzie , niczym do jakiegoś ,, How the West Was Won 2'' .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Old Turkey Buzzard" to świetny akcent na początek filmu, aż nawet myślałem, że sęp będzie jakimś ważny elementem całości przewijającym się przez całą fabułę, ale i tak ładnie wyszło.

      No tak, o cyckach zapomniałem, bo nie wiedzieć czemu potraktowałem to jako normalny element filmu, a przecież mogli ich nie pokazać i wtedy byłaby strata :D Co do trzęsienia ziemi zaś, to faktycznie zajebista sprawa, aż się zastanawiałem w czasie oglądania czy gdzieś tam nie było specjalistów od efektów specjalnych z wytwórni Toho :D

      Usuń
  2. ale obsada jest jak widzę wypasiona w kosmos sam film oglądałem już dawno chyba trzeba będzie sobie go przypomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyrównałem Omara do Wallacha z "Dobrego, złego i brzydkiego", ale przecież tutaj też gra :D Chwali się jak stąd do Władywostoka :D

      Usuń