Zamordowany przez własnych ludzi lider gangu trafia do piekła. Dostaje od Szatana szansę na zemstę, którą postanawia wykorzystać,
I tak jak wszedłem to zaraz padłem zaskoczy niczym Trejo, gdy wydymali go kumple.
Mamy tu sporo kiczu i tendencję do przesadzania, przy czym ani część aktorska, ani operatorska nie uciąga. Zabrakło chyba i pomysłu, bo mamy tu i zdradę i chciwość i okrucieństwo, ale żadne z nich nie są przekonujące. Łajdackie poczynania Reda, który postanawia pozbyć się niewygodnego wspólnika nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Bo ani tu dialogi dobre, ani postaci wyraziste, jakoś się to wszystko rozmywa.
I o ile w przypadku aktorów mamy tu Trejo, który już samą swoją obecnością podnosi poziom, a także Rourke w całkiem niezłej roli diabła, to zdjęcia jak wyżej wspomniałem wypadły koszmarnie niczym z jakiegoś fabularyzowanego dokumentu. Rzut okiem na Filmweba uświadomił mnie, że za reżyserię i zdjęcia odpowiada Roel Reiné, pan o całkiem pokaźnej, lecz niezbyt imponującej filmografii. Szkoda że niektórzy nie uczą się na własnych błędach, bo Śmierć w Tombstone miała potencjał niczym Jonah Hex (o którym następnym razem).
A prócz powyższych słabości jest jeszcze parę kwiatków w postaci mało wiarygodnej przemiany głównego bohatera, czy jego dziwnych relacji z mającą swoje rachunki do wyrównania Jane. A zresztą, to nawet ciekawe nie jest.
Aye, u mnie podobnie. Liczyłam na wiele, a dostałam papkę. :/
OdpowiedzUsuńW moim przypadku było na tyle kiepsko, że co jakiś czas odpływałem myślami gdzieś indziej i musiałem sobie cofać i powtarzać, żeby móc pozostać uczciwym w ocenie. Heh, ciężko było.
Usuń