sobota, 26 marca 2016

Nienawistna ósemka (The Hateful Eight) 2015 reż. Quentin Tarantino

   No to tak: jest nuda, nuda, ładne widoki, nuda, czasem któryś z bohaterów zrobi coś fajnego i dalej nuda. Tak w dużym uproszczeniu, ale myślę, że to dość celny opis. Szkoda tylko, że tak nie musiało być, bo gdyby skrócić ten film o połowę czyli gdzieś w okolicę półtorej godziny to byłoby kapitalnie. A dało się to zrobić bez utraty jednego wątku - tnąc rozwleczone sceny. Bo nie powiem, mamy tu naprawdę piękne zdjęcia i zapierające dech w piersiach plenery, które w westernach cenię, ale nie na tyle, by zabierały pół filmu.

   Miło za to raz jeszcze zobaczyć Kurta Russella na Dzikim Zachodzie, tutaj w roli łowcy głów, o tyle oryginalnego, że przed oblicze sprawiedliwości doprowadzającego swoje ofiary żywcem. Tym razem wiezie kobietę, a że jest zima i akurat zbliża się śnieżyca to po drodze łapią się na przejażdżkę jeszcze inny znajomy łowca (Samuel L. Jackson) i konfederat rasista podający się za nowego szeryfa pobliskiego miasteczka (Walton Goggins). Mieszanka robi się wybuchowa, bo mimo pewnej dozy wzajemnej życzliwości czy ciekawości, nikt nikomu nie ufa.
   I tu Tarantino trochę podkręca atmosferę, bo podróżni trafiają do pewnego znajomego zajazdu, którego właściciele rzekomo wyjechali w odwiedziny do ciotki. Od razu widać, że coś jest nie tak i z westernu zaczyna się kroić niezły kryminał. Smaczku dodają tu fantastyczne postacie: L. Jackson w roli majora jankeskiej armii, twardziela, który nie da sobie w kaszę dmuchać, czy Walton Goggins jako nieco irytujący konfederat. Pozostali niewiele im ustępują, lecz brak tu miejsca, by nad każdym się pochylać. Oczywiście wszyscy mielą jęzorami jak szaleni z czego na przemian wychodzą świetne teksty i... zwykłe paplanie. Podobnie bez umiaru leje się krew, z biegiem akcji coraz więcej. Czyli jakby nie patrzeć tego się można było spodziewać po Tarantino.
   Nienawistna ósemka to, poza rozwleczeniem, dobry film, zdecydowanie wyróżniający się spośród innych nowych westernów. Widać tu zarówno duży budżet jak i typowe dla reżysera przerysowanie rozgrywających się sytuacji. Aczkolwiek muszę zauważyć, że niejeden spaghetti western, który widziałem mógłby się pochwalić bardziej pomysłową fabułą i barwnymi postaciami.


2 komentarze:

  1. ,,.. Aczkolwiek muszę zauważyć, że niejeden spaghetti western, który widziałem mógłby się pochwalić bardziej pomysłową fabułą i barwnymi postaciami...''
    Święta prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, że Tarantino nie skorzystał z tych gotowych wzorców, bo i tak wiadomo, że wiele czerpie ze starych filmów.
      Miałem nadzieję, że "Nienawistna ósemka" przyczyni się do ponownego spopularyzowania westernu, a tymczasem wygląda to tak, że jeśli ktoś nie jest fanem gatunku, albo filmów Tarantino to może się srogo wynudzić :/

      Usuń